Lublin: Czy kierowcy z Ukrainy uratują lubelskie MPK?
Brakuje chętnych do wożenia lublinian. Kierowcy MPK masowo uciekają do pracy za granicę, więc miejski przewoźnik upatruje szansy na wyjście z kryzysu w kierowcach z Ukrainy. Lubelskie MPK może z miejsca przyjąć 30 kierowców. W autobusach od miesięcy wiszą ogłoszenia ofert pracy dla kierowców, takie same widnieją na stronie internetowej przewoźnika. Ale chętnych do pracy za 6 zł brutto za godzinę nie ma. Z każdym miesiącem jest coraz gorzej, a w lipcu nadszedł moment kulminacyjny. Tydzień temu z zajezdni nie wyjechało siedem autobusów, bo nie było komu usiąść za kierownicą. Setki osób nie dojechały na czas do pracy. Andrzej Satke, dyrektor ds. eksploatacji w lubelskim MPK twierdzi, że rok temu stracili wielu pracowników z powodu wyjazdów za granicę i teraz trudno skompletować załogę. – Dochodzi jeszcze sezon urlopowy i zmiany w ustawie o czasie pracy kierowców. Kiedyś kierowca odpoczywał jeden dzień i wracał do pracy. Teraz przysługuje mu 35 godzin nieprzerwanego odpoczynku po tygodniu pracy, dlatego kierowcy nie mogą wcześniej wrócić za kierownicę – mówi. Jeśli nic się nie zmieni, jesienią może nawet dojść do paraliżu – przestanie obowiązywać letni rozkład jazdy i do obsługi tras będzie trzeba więcej kierowców. A MPK nie ma pieniędzy, by wyższym wynagrodzeniem przyciągnąć nowych pracowników. Przedsiębiorstwo liczy, że nowych pracowników zachęci różnymi przywilejami: sfinansowanym kursem prawa jazdy, darmowymi biletami, również dla rodziny, premią za dodatkowe dni świąteczne. Mimo to, chętnych do pracy jest wciąż dużo mniej niż wolnych miejsc. – Młodzi kierowcy, którzy do nas przychodzą, traktują MPK jako przystanek do kariery. Zatrudniają się na kilka miesięcy, zdobywają doświadczenie i wyjeżdżają za granicę, gdzie zarobią nieporównywalnie więcej – wyjaśnia pracownik przedsiębiorstwa, który prosi o anonimowość. Taką drogę przeszedł właśnie Janusz Sobiecki z Lublina, który po trzech miesiącach pracy jako kierowca w MPK zrezygnował z powodu niskich zarobków. – 900 zł miesięcznie to za mało, by utrzymać rodzinę. Dlatego zapisałem się na kurs dla kierowcy autobusu z kierownicą po lewej stronie i ruszam do pracy w Szkocji. Zaczynam w połowie sierpnia – mówi Sobiecki. Na początek jedzie sam, ale kiedy się dorobi, chce do siebie ściągnąć rodzinę. Doraźnym rozwiązaniem mają być szkolenia własnych mechaników i elektryków, by jeździli autobusami. Żeby obsłużyć wszystkie linie, władze miejskiej spółki częściowo zawiesiły urlopy. – To wszystko są tylko półśrodki. Jeżeli nie znajdziemy nowych kierowców, to będziemy zatrudniać osoby z Ukrainy. Oczywiście trzeba będzie poświęcić więcej czasu na ich przeszkolenie, ale nie wykluczam takiej możliwości – mówi dyrektor Andrzej Satke. Od ostatniego piątku obowiązuje rozporządzenie w sprawie legalnej pracy dla obywateli Ukrainy, Rosji i Białorusi. Nowe przepisy zezwalają cudzoziemcom na pracę raz na pół roku przez trzy miesiące.