Lublin: Bezpieczniej na dworcu PKS?
Od października będzie tam całodobowa ochrona. Do tej pory ochroniarze bezpieczeństwa pasażerów pilnowali tylko dziesięć godzin dziennie. Pijane osoby w poczekalni, bezdomni śpiący na ławeczkach to obraz dworca PKS. Zdarza się nawet, że dyspozytorki głośno ostrzegają przed złodziejami. Na kradzieże i zaczepki skarżą się pasażerowie.
– Wieczorem, kiedy wracam do domu, nigdy nie czuję się tu bezpiecznie – mówi Anna Juszczak, studentka I roku. – Po dworcu często kręcą się podejrzane osoby, zaczepiają, chcą pieniędzy – opowiada. Potwierdza to Piotr Chudzik, kierowca autobusu, który często jeździ nocnymi kursami: – O drugiej nad ranem można spotkać tu różne typy, często słyszę, że kogoś okradli albo pobili.
Od października ma się to zmienić, na dworcu przez całą dobę będą obecni ochroniarze. – Chcemy w ten sposób wzmocnić bezpieczeństwo nie tylko pasażerów, ale także przechodniów i handlujących na pobliskim targowisku – tłumaczy Jacek Semczuk, zarządca komisaryczny PKS. – Od dawna nosiłem się z takim zamiarem, ale ostatecznie do podjęcia takich kroków skłonił mnie incydent sprzed miesiąca – przyznaje Semczuk. Chodzi o głośną w całym kraju sprawę dwudziestolatka z Białej Podlaskiej, którego pod koniec sierpnia w biały dzień dotkliwie pobiła grupa chuliganów. Po tym wydarzeniu dworzec patroluje dwóch ochroniarzy. – Jesteśmy tu od miesiąca, ale pracujemy od 8 do godz. 18 – mówi Tomasz Walasek, jeden z nich. – Później do poczekalni wracają wszyscy, których rano wyprosiliśmy, czyli nietrzeźwi i bezdomni.
Policja ostrzega, że do kradzieży najczęściej dochodzi wtedy, kiedy wsiadamy do autobusu. – Grupa chłopaków robi sztuczny tłok, udając podróżnych z plecakami, pyta o drogę i nawet nie przypuszczamy, że to ci mili podróżni nas okradli – opowiada mł. asp. Krzysztof Piętka, dzielnicowy z dworca PKS. – Z doświadczenia wiem, że w 90 proc. ofiarami takich kradzieży są kobiety – kończy dzielnicowy.