Łódź: Prezydent Kropiwnicki beszta MPK

infobus
06.09.2007 12:30

Jerzy Kropiwnicki skrytykował przewoźnika oraz Zarząd Dróg i Transportu. Obydwie instytucje zdaniem władz miasta nie radzą sobie z zapewnieniem łodzianom przyzwoitego dojazdu do pracy i szkół. A prezes MPK nie wie nawet, ile kosztuje bilet. Wielkie testowanie komunikacji miejskiej prezydent zapowiedział kilka dni temu. We wtorek wszyscy kierownicy wydziałów Urzędu Miasta Łodzi oraz wiceprezydenci mieli za zadanie dojechać do pracy autobusem lub tramwajem. To samo zasugerowano Krzysztofowi Wąsowiczowi (prezes zarządu MPK) oraz Alinie Giedryś (szefowa ZDiT). Zarządzający miejskim transportem przed spotkaniem z prezydentem prześcigali się w pochwałach dla MPK: – Przyjechałem autobusem i jestem bardzo zadowolony. W pracy byłem szybciej niż zazwyczaj, a dodatku przejazd był bardzo wygodny – mówi Wąsowicz. Wtórowała mu Giedryś: – Do pracy dostałam się autobusem Z6 i wszystko było w porządku.
Na placu Dąbrowskiego swoją podróż do pracy rozpoczynał prezydent Jerzy Kropiwnicki: – Wydaje mi się, że był jakiś przeciek. Gdy tylko przyszedłem na przystanek, podjechał krystalicznie czysty autobus. W środku ledwie kilku pasażerów. Zupełnie jakby na mnie czekali gdzieś za rogiem.
Prawdopodobnie tak właśnie było, bo dwa wcześniejsze autobusy linii 57 w ogóle nie podjechały na przystanek. – Normalka, wiadomo, że na tej linii jeździ co trzeci kurs – kwituje Marian Kaczor, łodzianin. – Ale fakt, dla szefa to nieźle się odpucowali – dodaje.
Przyjemną podróż mieli również wiceprezydenci Marek Michalik i Włodzimierz Tomaszewski: – Jechałem autobusem bardzo krótki odcinek, bo tylko dwa przystanki. Nie wiem, co to była za linia. Wszystkie autobusy jadące al. Piłsudskiego mi pasowały, wsiadłem więc do pierwszego, który podjechał, gdy akurat doszedłem do przystanku. Skasowałem bilet – zaznacza Tomaszewski.
– A ja jechałem z Helenówka autobusem linii Z2 – opowiada Michalik. – Na przystanku przepuściłem dwa autobusy, ale nie dlatego że był tłok. Czekałem na reportera Radia Łódź, z którym się umówiłem. W czasie jazdy reporter robił ze mną wywiad, pytał współpasażerów m.in. o to, czy wiceprezydent powinien korzystać z komunikacji miejskiej. Jedna pani powiedziała, że w żadnym wypadku, bo władze miasta powinny jeździć samochodami służbowymi. Jechałem ok. 40 minut, czyli tyle, ile zwykle jeżdżę do pracy samochodem. Całą drogę rozmawialiśmy z pasażerami o remontach dróg. Było bardzo przyjemnie – podsumowuje.
Według prezydenta nie wszyscy mieli jednak drogę usłaną różami – Od innych urzędników wiem, że np. zatłoczona i opóźniona była linia Z1 – mówi Kropiwnicki. – MPK i ZDiT oceniam na tróję z malutkim plusem. Na razie jednak poziom usług, które oferują, nie zasługuje na to, by polecać łodzianom komunikację miejską. Odpowiedzialni za ten stan rzeczy do października mają czas na poprawę.