Łódź: Płonący autobus
Pasażerowie MPK po raz kolejny w krótkim czasie przeżyli chwile grozy. Wczoraj po południu w centrum miasta zapalił się silnik jeżdżącego na linii zastępczej jelcza. Na szczęście nikt z pasażerów nie ucierpiał. Strażacy chwalą przytomność kierowcy autobusu, który ugasił pożar. Godzina 15.45. Autobus Z2, jadący w stronę Helenówka, dojeżdżał właśnie do przystanku za skrzyżowaniem al. Kościuszki –ul. Żwirki. –Pasażerowie z tyłu autobusu zaalarmowali mnie, że widzą kłęby dymu, wydobywające się z tyłu –przeżywał jeszcze raz zdarzenie Andrzej Seliwiak, kierowca pechowego jelcza. –Zatrzymałem się, wypuściłem pasażerów i pobiegłem zobaczyć, co się stało. Gdy otworzyłem klapę, buchnął czarny, gryzący dym. Wystarczyło, że zawiało i od razu pojawił się ogień.
Kierowca chwycił za gaśnicę. W sukurs pospieszył mu kierowca samochodu osobowego z własnym sprzętem do gaszenia. W pięć minut ogień został stłumiony.
Pan Andrzej jako kierowca MPK pracuje od 28 lat. Przeżył w tym czasie trzy poważne awarie;wczorajsza była najgroźniejsza. –Dlatego od razu wezwałem straż pożarną –zaznacza kierowca. Co, jego zdaniem, mogło być przyczyną zapłonu? –Myślę, że to zwarcie w instalacji. Kontrolka nie pokazywała awarii, żadnego przegrzania, nic –podkreśla kierowca. –Wytrzęsło go na wybojach, coś musiało zaiskrzyć i gotowe.
Podejrzenia kierowcy potwierdzili strażacy. –Chyba było to zwarcie w instalacji. Kierowca zapewniał nas, że odłączył prąd, tymczasem w silniku napięcie ciągle było. Zniknęło dopiero, gdy odłączyliśmy akumulator –potwierdza dowódca zmiany Tadeusz Jasiński z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 3 PSP w Łodzi. –My tylko dogaszaliśmy. Bardzo dobrze zachował się kierowca, który od razu użył gaśnicy proszkowej.
Cała akcja trwała godzinę. Przed godz. 17 autobus wzięto na hol. Na trasę wróciły autobusy Z1 i Z2, które podczas wypadku objeżdżały zablokowaną aleję ul. Piotrkowską i al. Piłsudskiego. Na skrzyżowaniu Żwirki –Kościuszki od razu utworzył się ogromny korek. –Coś niesamowitego. Dopiero palił się jeden, teraz drugi –łapie się za głowę Jan Zawilec, który z bezpiecznej odległości obserwował akcję strażaków. –Strach wsiąść do takiej „zetki”. Czym oni nas wożą?
„Oni”, czyli łódzkie MPK, tłumaczą, że w ciągu niecałych dwóch lat, od listopada 2005 roku, kupili 119 nowych autobusów. Jelcz 181, który zapalił się wczoraj, miał 11 lat;był jednym z pierwszych niskopodłogowych wozów, jakie pojawiły się w naszym mieście. –Nie są jeszcze znane przyczyny zapłonu, tym zajmie się specjalna komisja, ale jeśli było to –jak twierdzą strażacy –zwarcie w instalacji, to może wydarzyć się zawsze i wszędzie. Nie sposób przewidzieć takiej awarii –zapewniał Marcin Małek z MPK. –Według danych Izby Gospodarczej Komunikacji Miejskiej, mamy jeden z młodszych taborów w kraju –dodał.