Łódź: Czarny dzień pasażerów MPK
Dwie osoby zostały ranne w autobusie linii 77, który wczoraj ok. godz. 12 został zmuszony do ostrego hamowania przy skrzyżowaniu ulic Radwańskiej i Wólczańskiej. Kierowca MPK cudem uniknął zderzenia z samochodem osobowym. – Wsiadłam do autobusu i chciałam usiąść. Nagle szarpnęło, pojazd gwałtownie zahamował i przewróciłam się jak długa na podłogę. Cała jestem poobijana, a dopiero co wyszłam ze szpitala po operacji – mówi Stefania Chmielewska , jedna z poszkodowanych.
Jeden z mężczyzn, który także nie zdołał utrzymać równowagi w autobusie, upadł tak niefortunnie, że doznał urazu barku. Oboje poszkodowani zostali przewiezieni przez ratowników pogotowia do szpitala na badania. Dopiero po nich okaże się, czy bark rannego mężczyzny został złamany, czy tylko mocno nadwerężony.
W sumie po ostrym hamowaniu przewróciło się aż siedmioro pasażerów autobusu. Jego kierowca nie chciał komentować całego zdarzenia, ale pani Stefania nie obwinia go o nieostrożną jazdę.
– Winien był kierowca samochodu, który zajechał autobusowi drogę – mówi z grymasem bólu na twarzy poturbowana łodzianka.
Według ustaleń policji i MPK, pojazd łódzkiego przewoźnika ruszał z przystanku na ul. Radwańskiej. Jadące do tej pory równolegle z nim auto osobowe (nieustalonej marki) nieoczekiwanie pojawiło się tuż przed maską autobusu. Kierowca MPK wcisnął hamulec. Sprawca incydentu odjechał, a nikomu nie udało się zapamiętać marki ani numerów rejestracyjnych jego samochodu. Sprawę wyjaśnia łódzka policja. W czarnych kłębach dymu zakończył wczoraj o godz. 12.41 swój kurs autobus linii 69 – na przystanku na ul. Rokicińskiej przy ul. Puszkina. Okazało się, że silnik pojazdu stanął w płomieniach. Na szczęście pasażerowie zdołali wcześniej wysiąść. Na miejsce wezwano straż pożarną, ale kierowcy MPK udało się wcześniej ugasić ogień gaśnicą samochodową. MPK wyjaśnia przyczyny pożaru i oblicza straty. Dwukrotnie przed południem silniki w przegubowych jelczach odmówiły wczoraj posłuszeństwa. Najpierw autobus linii 98, jadący w kierunku Widzewa, stanął przy dworcu Kaliskim. Pasażerowie musieli wysiąść. – Po prostu łódzkie MPK – komentowali.
Z kolei ’86’, wyjeżdżający z ul. Maratońskiej w ul. Waltera-Jankego zepsuł się niemal na środku skrzyżowania. I w tym wypadku podróżni musieli poszukać innego środka transportu.