Witamy na stronie Transinfo.pl Nie widzisz tego artykułu, bo blokujesz reklamy, korzystając z Adblocka. Oto co możesz zrobić: Wypróbuj subskrypcję TransInfo.pl (już od 15 zł za rok), która ograniczy Ci reklamy i nie zobaczysz tego komunikatu Już subskrybujesz TransInfo.pl? Zaloguj się

Kraków/Ustka: Autobus z Ustki do Zakopanego jechał 29 godzin

infobus
01.10.2009 20:29

Autobus PKS Kraków, który wyjechał z Ustki w niedzielę o 18.45, do Zakopanego dotarł po 29 godzinach! Po drodze były dwie awarie. –Nie mieliśmy gdzie się wysikać ani umyć rąk, a kierowca powiedział, że jak nam się nie podoba, to można jechać taksówką –mówili nam wczoraj pasażerowie.
Autobus PKS, który w niedzielę wieczorem wyjechał z Ustki do Zakopanego, zepsuł się w Chojnicach. Stał tam do rana. Pasażerowie czekali na nowy autokar, który jechał z…Krakowa. Gdy już zabrał podróżnych zepsuł się w Kielcach. Tam przymusowy postój trwał kolejnych kilka godzin.
Pan Grzegorz był jednym z kilkudziesięciu pasażerów, którzy spędzili całą noc w autobusie. –Ja akurat jadę prywatnie na urlop do Zakopanego, ale inni ludzie są jeszcze bardziej wściekli. Niektórzy jadą na przykład w ważnych sprawach służbowych do Krakowa, będą mieć z tego powodu duże problemy i straty finansowe –opowiadał pan Grzegorz.
Dlaczego pasażerów nie mógł zabrać autokar na przykład ze Słupska?
–Ten kurs obsługuje PKS z Krakowa. Dlatego kierowca poinformował zapewne dyspozytora w swojej firmie. My nic o awarii autokaru nie wiemy. Gdyby ktoś się do nas zwrócił z prośbą o pomoc, to nie byłoby problemu. Moglibyśmy wynająć nasz autokar –powiedział Andrzej Kraweczyński, prezes PKS w Słupsku.
Okazuje się jednak, że zarówno dyspozytor ruchu, jak i kierownik działu przewozów z Krakowa, dzwonili w nocy do Słupska, ale nie było z kim rozmawiać. Zgłaszała się tylko ochrona. –Dzwoniliśmy wszędzie –do Słupska, Chojnic i Gdańska. Z nikim nigdzie nie udało nam się skontaktować. Nikt w nocy nie pracuje –stwierdził Jan Popiołek, dyrektor działu przewozów PKS w Krakowie.
–Mieliśmy nawet taki pomysł, aby nasz autokar, który jechał z Gdyni, zajechał po pasażerów do Chojnic, ale tamten był pełny. Pomoc zaoferowała prywatna firma przewozowa z Chojnic, ale mogła podstawić autobus dopiero rano, a to nie rozwiązywało problemu, bo do rana to nasz z Krakowa dojechał.
Prezes słupskiego PKS-u Andrzej Kraweczyński przyznał, że w nocy słupski dyspozytor nie pracuje.
–Współpracujemy z Krakowem od lat i kierownicy działu przewozów wiedzą, jak się ze sobą kontaktować. Zaszwankowała komunikacja –ocenił.
Zdaniem Marka Zapolskiego, miejskiego rzecznika praw konsumentów w Słupsku, pasażerowie mogą żądać rekompensaty finansowej. –Kupując bilet, zawieramy umowę z przewoźnikiem na dowóz o określonej godzinie –skomentował M. Zapolski.
–W tym przypadku umowa nie została dotrzymana. Co na to PKS w Krakowie? –Będziemy rozpatrywać takie pisma. Zastanowimy się, jak to rozwiązać –zapewnił dyr. Popiołek.
Około 10 osób zrezygnowało i wróciło do Słupska bądź wybrało się w dalszą drogę prywatnymi środkami transportu. Reszta została.
19-letni Piotr jechał do pracy do Niemiec. Miał stawić się w Andrychowie, skąd wyruszała jego ekipa. W Krakowie miał mieć przesiadkę.
–Syn nie zdążył. Był roztrzęsiony, jak do mnie dzwonił. Na szczęście ekipa poczekała na niego. Niestety, dotrą do Niemiec sporo po umówionym terminie –mówi Antoni Jarząb, ojciec Piotra.
Po godzinie 9 przyjechał długo oczekiwany autobus z Krakowa. –Raczej coś, co miało przypominać autokar –16-osobowy busik z dwoma kierowcami, którzy nie potrafili nawet wyjechać z Chojnic. Pełni obaw wsiedliśmy do małego, ciasnego, zgrzytającego i skrzypiącego pojazdu –dodaje. Obawy pasażerów potwierdziły się. W Siewierzu, koło Katowic busik… zepsuł się.
–Trzeba było dopchać pojazd na stację benzynową, gdzie przez kolejne trzy godziny kierowcy starali się uporać z problemem, a my czekaliśmy, nie dowierzając w to, co się dzieje. W Zakopanem byłem przed północą –relacjonuje Grzegorz.