Kraków: Tracimy pieniądze przez monopol MPK
Gdyby trasy autobusowe pod Wawelem obsługiwały prywatne firmy, a nie MPK, zaoszczędzilibyśmy miliony złotych. Niestety, chociaż uchwała kierunkowa rady miasta z 2007 roku wyraźnie wskazuje, że 'uruchomienie nowych linii komunikacji miejskiej powinno odbywać się na drodze przetargu’, tak się nie dzieje – pisze Gazeta Krakowska. W tym roku trzy nowe linie aglomeracyjne (243, 263, 267) poszły prosto w ręce Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji. – Oddanie ich bez przetargu oznacza uszczuplenie kasy publicznej – nie ma wątpliwości Paweł Sularz, radny PO. W marcu po raz pierwszy w Krakowie przetarg na obsługę trzech linii (304, 152 i 178) wygrał prywatny przewoźnik Mobilis. Za przejechany z pasażerami kilometr otrzymuje od gminy 5,3 zł. MPK dostaje o 50 gr więcej. Mobilis rocznie przejeżdża 2 mln tzw. 'wozokilometrów’. – Wystarczy proste dodawanie, aby obliczyć, że gdyby te linie obsługiwało MPK, tracilibyśmy milion złotych rocznie – szacuje Sularz.
Korzystne są również analizy, o ile wzrosną ceny za przewóz w przyszłości. Mobilis w 2013 będzie pobierał nadal 5,3 zł za kilometr, stawka MPK wzrośnie do 5,9 zł. Szef Mobilisa mimo pobierania niższej stawki za każdy przejechany kilometr, nie narzeka na zarobki. – Przez cały czas unowocześniamy tabor- podkreśla Eugeniusz Szymonik. – Szykujemy się też do zainstalowania w autobusach specjalnego systemu głośnomówiącego, który ułatwi podróżowanie pasażerom niedowidzącym czy niewidomym – dodaje. Dlaczego otwarcie nowych linii aglomeracyjnych przekazano lekką ręką MPK? Prezydent Jacek Majchrowski zasłania się umową podpisaną w 2006 roku pomiędzy gminą a MPK. Zgodnie z nią miejski przewoźnik ma realizować określoną liczbę przewozów. Przejęcie dwóch linii obsługiwanych przez MPK zmniejszyło pracę przewozową, dlatego zgodnie z podpisaną wcześniej umową została ona uzupełniona przez uruchomienie linii aglomeracyjnych – odpowiada radnemu prezydent Jacek Majchrowski. Zdaniem Sularza to zwykła ekwilibrystyka urzędnicza. – Już raport Najwyższej Izby Kontroli z 2007 roku wytknął gminom, że bardzo niechętnie organizują przetargi. Po prostu blokują dostęp do rynku prywatnym przewoźnikom – kwituje.
W Elblągu, gdzie pasażerów wożą trzej prywatni przewoźnicy stawki za bilety są niższe niż u nas. Bilet normalny kosztuje 2 zł, a nocny 3 zł. – No i prywatne firmy muszą same zakupić autobusy i je utrzymywać, a to dodatkowe oszczędności – przypomina Paweł Sularz. MPK zyskało również bez przetargu obsługę linii nocnych (613, 618). Prezydent wyjaśniał, że przetarg nie został rozpisany, bo chodziło jedynie o 'wzmocnienie oferty przewozowej’. Radny PO zastanawia się, czy sprawy bezprzetargowych linii nie skierować do komisji rewizyjnej. – Muszę to przemyśleć, ale jeśli na działaniach gminy cierpi kieszeń podatnika, to ktoś powinien się sprawą zająć – dodaje Sularz. Link do źródła: http://krakow.naszemiasto.pl/wydarzenia/924314.html .