Najnowsze w Infoship
Brakuje najnowszych.

Kraków: Szkolna wycieczka autobusem widmo

infobus
30.09.2006 22:00

Co zrobić, gdy ostatni w rozkładzie autobus z miejscowości oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów od Krakowa nie odjeżdża? – Szukać noclegów w najbliższej wiosce – poradził grupie gimnazjalistów i nauczycieli dyspozytor ruchu PKS. W minioną sobotę grupa uczniów i nauczycieli z Gimnazjum nr 33 wybrała się na wycieczkę w Gorce. Miała być całodniowa wyprawa, skończyło się na awanturze z PKS-em, straconych pieniądzach i nerwach. Opiekunowie zaplanowali powrót z wycieczki do miasta autobusem relacji Koninki – Kraków. – To był ostatni kurs do Krakowa tego dnia. Na przystanku w Koninkach zameldowaliśmy się pół godziny wcześniej. Czekamy, czekamy i nic – relacjonował jeden z opiekunów wycieczki. Rozkład jazdy sprawdzili jeszcze przed wyjazdem na dworcu głównym PKS i w internecie. Według rozkładu autobus miał odjechać z Koninek o godz. 18. Po pewnym czasie oczekiwania na przystanku, nauczyciele postanowili dowiedzieć się, dlaczego autobus się spóźnia i w jaki sposób mogą wrócić do miasta. – Wypadł z kursu. Radzę szukać noclegu w Koninkach – usłyszeli od dyspozytora ruchu PKS. Ta odpowiedź wszystkich zirytowała. – Pracownicy PKS nie przejęli się tym, że nie mieliśmy innej możliwości powrotu do domu. Wróciliśmy z kilkugodzinnym opóźnieniem busem wynajętym i wysłanym z Krakowa przez jednego z mocno zdenerwowanych rodziców. Za wyprawę uczniowie i nauczyciele zapłacili dodatkowo około 600 zł. Jan Popiołek, dyrektor PKS Kraków, tłumaczy sobotnie perturbacje z awarią pojazdu – Autobus nie wyjechał z Krakowa, bo się popsuł. W sobotę po południu nie mieliśmy innego w zamian. Zapewnia, że to jednorazowa wpadka. – Kurs jest cały czas w rozkładzie. Dyspozytor powinien jednak inaczej rozwiązać problem. Skoro na przystanku czekała tak duża grupa osób, mógł wysłać pojazd zastępczy. W stosunku do tego pracownika zostaną wyciągnięte konsekwencje. Ja przepraszam za zamieszanie – dodaje. Nauczyciele zastanawiają się, czy same przeprosiny wystarczą. – Będziemy się domagać jakiejś rekompensaty. Straciliśmy pieniądze, a sprawa trafi do rzecznika praw konsumenta – zapowiadają. Szczegóły w Gazecie Wyborczej: http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,35820,3643885.html .