Kraków: Samoobsługa w autobusach MPK

infobus
30.07.2007 11:08

Od najbliższej środy w ponad 200 autobusach MPK będziemy musieli sami otwierać drzwi. – Zmiany spowodowane są troską o pasażerów – wyjaśnia przewoźnik. Do tej pory było tak: autobus zatrzymywał się na przystanku i po chwili kierowca otwierał wszystkie drzwi. Nawet wtedy, gdy do wsiadania lub wysiadania ustawiała się tylko jedna osoba. Od 1 sierpnia, w blisko połowie wszystkich tego typu pojazdach, pojawią się naklejki informujące, że drzwi otwiera sam pasażer. – Chcemy w ten sposób poprawić komfort jazdy – mówi Grzegorz Dyrkacz, kierownik działu zarządzania ruchem w krakowskim MPK-u. – Często docierały do nas sygnały, że latem w naszych autobusach jest wyjątkowo gorąco, a zimą z kolei zimno. Otwieranie tylko tych drzwi, przez które ktoś faktycznie wsiada lub wychodzi, zapobiegnie nadmiernemu wietrzeniu pojazdów zimą, a latem da pełniej odczuć klimatyzację. MPK podkreśla jednak, że kierowcy nadal będą czuwać i otwierać drzwi zdezorientowanym pasażerom. Przynajmniej do czasu, gdy system przyjmie się na dobre. Rozwiązanie – jak zaznacza miejski przewoźnik – nie jest niczym nowym. Już dziś drzwi otwieramy w ten sposób w wielu krakowskich tramwajach. Podobny system mają też autobusy m.in. w Warszawie i Wrocławiu. W Krakowie w ten sposób będzie funkcjonować 48 proc. wszystkich autobusów, ale – jak dodaje Grzegorz Dyrkacz – wraz z wymianą floty autobusowej na nowsze modele będzie się on stopniowo rozszerzał. MPK zapewnia też, że wdrożenie systemu nie odbije się na kieszeniach pasażerów, bo przedsiębiorstwo nie zapłaciło za niego ani złotówki. – Grupa naszych techników po prostu dostosowała system do oprogramowania, które już istnieje w autobusach nowszej generacji – wyjaśnia Dyrkacz. To nie jedyne zmiany na miejskich liniach. Już za kilka tygodni z naszych ulic znikną wysłużone ikarusy. W zajezdniach stoi ich w sumie 12. Od czasu do czasu można je jeszcze spotkać na liniach 719 i 174. We wrześniu zastąpią je nowe autobusy. MPK nie wyklucza jednak pozostawienia kilku modeli. – Chcielibyśmy zostawić pięć ikarusów na wypadek zamówień policji na przewóz kibiców po meczach piłki nożnej – wyjaśnia Grzegorz Dyrkacz. – W tej chwili trwa analiza kosztów. Musimy jednoznacznie określić, czy bardziej opłaca nam się utrzymywać przez cały rok kilka ikarusów, czy też wysyłać na mecze autobusy wyższej klasy, ryzykując, że mogą zostać zdemolowane. Jeden spośród pozostałych ikarusów trafi do Muzeum Inżynierii Miejskiej przy ul. św. Wawrzyńca, reszta najprawdopodobniej na złom.