Kraków: Przewoźnicy znów chcą protestować
Nie ma kompromisu w sporze pomiędzy krakowskimi prywatnymi przewoźnikami a Zarządem Dróg i Transportu. Busiarze znów zaczynają mówić o proteście. Jan Tajster, dyrektor ZDiT, uparcie stoi na stanowisku, by ograniczyć busiarzom wjazd do centrum miasta. Złożył przewoźnikom propozycję wspólnej budowy małego dworca dla busów. Jako miejsce jego lokalizacji wskazał narożnik ulic Limanowskiego, Wielickiej i Powstańców Wielkopolskich, Marek Dyszy, prezes Małopolskiego Stowarzyszenia Przewoźników, zgodził się wstępnie na dalsze rozmowy w tej sprawie, ale nie ukrywa, że propozycja dyrektora ZDiT sprawia wrażenie gry na czas. – Gołym okiem widać, że taka inwestycja pochłonie kilka milionów złotych, a jej realizacja potrwa kilka lat – mówi Marek Dyszy. Zadeklarował jednak chęć współpracy z miastem. – Gdybyśmy z miejsca powiedzieli nie, zapewne dyrekcja ZDiT ogłosiłaby, że nie chcemy rozmawiać – dodaje.
Kierowcy busów proponują inne rozwiązanie: parking na placu pod estakadą, na ul. Wita Stwosza. – Potrzebujemy tylko pozwolenia, koszty powstania parkingu pokryjemy z własnej kieszeni – mówią i dodają, że jeśli będzie zgoda miasta, parking powstanie w miesiąc, góra dwa. Dyrektor Jan Tajster nie chce jednak słyszeć o takim rozwiązaniu. – To miejsce nie jest przystosowane do ruchu pieszych i zlokalizowanie tam parkingu byłoby niebezpieczne dla pasażerów – argumentował dyrektor. Twardo stoi na stanowisku, by przenieść busy jak najdalej od centrum. – Skoro miasto chce, żeby dowozić pasażerów tylko na obrzeża, trzeba uregulować kwestię zintegrowanego biletu – zaznacza Marek Dyszy. – Kiedy wprowadzi się taki bilet, będzie można spokojnie zatrzymać wjazdy do centrum – przekonuje. ZDiT nie wyobraża sobie takiego rozwiązania.
Kierowcy nadal chcą rozmawiać, ale oczekują konkretów, a takich na sobotnim spotkaniu z władzami miasta zabrakło. – Większość przewoźników naciska na zarząd stowarzyszenia, żeby jednak zorganizować protest – przyznaje prezes Dyszy. Na razie nie wiadomo, kiedy miałby się odbyć. Przewoźnicy nie chcą utrudniać życia pasażerom i ustalili wstępnie, że jeśli do niego dojdzie, .weźmie w nim udział kilkanaście busów, które w kawalkadzie przejadą przez miasto z petycją do prezydenta Krakowa.