Najnowsze w Infoship
Brakuje najnowszych.

Konflikt w PKS Stargard Szczeciński

infobus
15.01.2006 23:48

Od pewnego czasu w stargardzkim Przedsiębiorstwie Komunikacji Samochodowej trwa konflikt między załogą a kierownictwem firmy.
Wszystko zaczęło się w lipcu ubiegłego roku. PKS Stargard przegrał przetarg na przewóz dzieci do szkoły Zespołu Szkół Publicznych w podstargardzkich Dobrzanach. Przewoźnik konkurował z dużo mniejszą prywatną firmą z Suchania, która przez kolejne trzy lata będzie dowoziła dzieci do szkoły.

Nie ulega wątpliwości, że urzędnicy z Dobrzan prowadzący procedurę przetargową popełnili wiele błędów. PKS Stargard zarzucił urzędnikom preferowanie mniejszego przewoźnika z Suchania, który o przetargu dowiedział się bezpośrednio od pracowników urzędu. Natomiast zdaniem przedstawicieli PKS-u nikt ich o procedurze nie poinformował. Sami musieli poszukać informacji w internecie. Dodatkowo przetarg wygrał przewoźnik, który zaoferował stawkę o 50 groszy wyższą od stawki zaproponowanej przez PKS Stargard.

Zdaniem dobrzańskich urzędników odrzucenie oferty PKS organizatorzy przetargu tłumaczą błędem, który wkradł się do formularza ofertowego. Zamiast wpisać tam datę 30.06.2008 roku, wpisany został 2006 rok. W projekcie umowy wpisana była poprawna data. Jednak ta jedna cyferka spowodowała, że przetarg wygrał kto inny.

Zdaniem Barbary Szypulińskiej – kierownika działu marketingu i turystyki PKS Stargard -zostaliśmy niezbyt uczciwie potraktowani. Jednakże przewoźnika żadnej protestu prawnego na procedurę przetargową nie złożył.
Ta przegrana pociągnęła za sobą lawinę kolejnych niepowodzeń.

Likwidują kursy

W ciągu kilku miesięcy kierownictwo PKS-u zlikwidowało około 20 kursów. To efekt nieuczciwej konkurencji ze strony prywatnych firm wożących ludzi busami – mówi Mirosław Matysiak – prezes PKS w Stargardzie.
Tłumaczy się nam, że te wszystkie likwidacje są konieczne, bo małe firmy wożą ludzi po wioskach taniej i nie można z nimi konkurować – mówi Edmund Pawłowski, przewodniczący Zakładowej Rady Kierowców w stargardzkim PKS. – My uważamy inaczej. Można konkurować, tylko że dyrekcja nie chce tego robić. Firma nic nie robi, żeby przyciągnąć do siebie pasażerów. Tylko dzięki staraniom kierowców wprowadzono ulgi na trasie do Szczecina.

Realne groźba zwolnień

W stargardzkim PKS pracuje około stu kierowców. Ostatnie decyzje w firmie mają pozbawić pracy kilkunastu z nich.
– Wyliczono, że po ostatniej likwidacji kursów, pracy nie ma w firmie dla szesnastu kierowców – mówią pracownicy PKS w Stargardzie. – Czyli szesnaście osób może szykować się do odejścia. Niebawem będzie zapewne kolejne obcinanie kursów i będą następne zwolnienia. Aż całkowicie firma przestanie wozić ludzi.
Kierowcy uważają, że od dłuższego czasu szykowana jest likwidacja przewozów.
– Systematycznie znikają przewozy, a my od czterech lat nie mieliśmy podwyżki – mówią kierowcy. – Ucięto nam po 20-30 procent zarobków. Nasze zarobki uzależnione są przecież od liczby kursów. A jak likwiduje się kursy, to my mniej zarabiamy.
Kierowca z 20-letnim stażem zarabia w stargardzkim PKS około 1300 złotych na rękę. Nowy pracownik dostaje 700-900 złotych.

Strajk?

Związkowcy wystąpili z postulatami do dyrekcji firmy. Chcą między innymi dowiedzieć się, w jakiej kondycji finansowej jest stargardzki PKS, poznać kulisy sprzedaży ośrodka wczasowego w Łebie, rozwiązania związku zawodowego administracji, zakupu autobusów. Zaapelowali do prezesa również o podwyżkę.
– Przygotowałem odpowiedź na postulaty związkowców – mówi Mirosław Matysiak, prezes PKS w Stargardzie. – Kilka z nich spełnimy. Pracownicy dostaną premię kwartalną, około 200 złotych.
Oprócz obiecanej premii na stargardzkim dworcu pojawiło się już mydło. Związkowcy nie są jednak usatysfakcjonowani.
– O jakiej premii mowa? Kierowcy apelują o podwyżkę pensji – mówią. – A co z innymi sprawami? Ośrodek w Łebie został sprzedany, a pracownicy nie dostali ani złotówki. Co się stało z tymi pieniędzmi? Jeżeli nasze postulaty nie będą spełnione to będziemy strajkować.
Prezes stargardzkiego PKS ma krótką odpowiedź na takie plany.
– Pozwalniam wszystkich, którzy nie będą chcieli pracować – mówi Mirosław Matysiak. – To nie jest firma państwowa, a prywatna i mogę tak zrobić.
– To jest próba zastraszenia nas – odpowiada Edmund Pawłowski. – Nie ugniemy się pod takim naciskiem. Chcemy wyjaśnienia sytuacji stargardzkiego PKS.
W Zakładowej Radzie Kierowców, której przewodniczy Edmund Pawłowski i która wchodzi w skład Związków Zawodowych Kierowców w Polsce, jest obecnie 53 pracowników stargardzkiego PKS.
– Trzy kolejne osoby chcą do nas przystąpić – mówi Edmund Pawłowski. – Chcemy walczyć o tę firmę. Bo jak tego nie zrobimy, to jeszcze trochę i PKS nie będzie woził ludzi.

Podsumowanie

Związkowcy stargardzkiego PKS szukają pomocy u wojewody. W piśmie do niego zwrócili uwagę na to, że firma przez ostatnie cztery lata kupiła tylko dwa autobusy, których zakup refundowany był przez Unię Europejską. Pozostałe autobusy mają po kilkanaście lat. Związkowcy uważają, że prezes firmy celowo obniża dochody przedsiębiorstwa poprzez przerywanie dalekobieżnych kursów, zmianę godzin odjazdów autobusów na tych kursach, które przynosiły zyski, zawieszanie niektórych kursów i nieproponowanie niczego w zamian.