Kłodzko: Starosta chce mieć własne autobusy
Rząd chce sprywatyzować kłodzki PKS. Ale władze powiatu planują przejąć firmę – czytamy w Gazecie Wrocławskiej. W tym tygodniu radni powiatowi zdecydują, czy wystąpić do ministra skarbu o przejęcie przez powiat PKS. Jeśli rząd się zgodzi, to kłodzkie starostwo jako pierwsze na Dolnym Śląsku będzie miało własną firmę przewozową.
Zdaniem wicestarosty Marka Jagódki przejęcie państwowego przedsiębiorstwa przez samorząd to najlepszy sposób na uniknięcie zwolnień grupowych czy likwidacji połączeń.
– Jeśli kłodzki PKS przejmie prywatny właściciel, to będzie go interesował tylko zysk. Dlatego nieuniknione byłyby zwolnienia i likwidacje kolejnych połączeń – mówi wicestarosta. – A powiat odpowiada przecież za zapewnienie młodzieży dojazdów do szkół średnich.
Podobnie uważają pracownicy kłodzkiego PKS.
– Prywatyzacja to nie jest najlepsze rozwiązanie, szczególnie teraz, kiedy mamy kryzys – twierdzi Zbigniew Baczewski, kierowca kłodzkiego PKS i działacz związkowy. – Prywatni inwestorzy bardzo często traktują przejmowane firmy jak cytryny – wyciskają z nich, ile się da, a potem po kawałku sprzedają.
W kłodzkim PKS pracuje 285 osób, w tym 135 kierowców, którzy wożą pasażerów na 112 liniach.
– Rocznie przewozimy 4,4 miliona pasażerów – wylicza Marek Bawecki, prezes kłodzkiego przedsiębiorstwa. On także jest za przejęciem PKS przez powiat. – Nasze autobusy, a mamy ich 102, przejechały w ub. roku ponad 5 mln km. Jesteśmy średniej wielkości PKS-em. Ale nas też dotyka kryzys i tracimy pasażerów. W styczniu sprzedaliśmy o tysiąc biletów miesięcznych mniej niż rok temu. Mieszkańcy powiatu o planach prywatyzacji ich przewoźnika jeszcze nic nie wiedzą. Ale są zgodni, że PKS powinien być państwowy albo samorządowy. Jeżeli radni powiatowi zgodzą się na przejęcie, to kłodzkie starostwo mogłoby przejąć PKS jeszcze w tym roku.