Kierowcy od wożenia, a nie od liczenia. Sąd przyznaje rację
Wrocławska policja chciała ukarać kierowców autobusów MPK za przekroczenie pasażerskich limitów.
Ci odmówili jednak przyjęcia mandatu – zgodnie z zaleceniem prezesa spółki – i mieli rację. Właśnie sąd przyznał im rację. W siedmiu sprawach.
Bo wieźli więcej
W lutym wrocławski sąd zdecydował ws. mandatów za łamanie obostrzeń przez kierowców MPK Wrocław.
-„Liczba pasażerów, którą mogliśmy wpuszczać do autobusu, była ograniczona. Ja te ograniczenia rozumiem, natomiast od samego początku sprzeciwiałem się sytuacji, w której obowiązek egzekwowania tego przepisu spoczywa na naszych kierowcach – komentuje Krzysztof Balawejder, prezes MPK Wrocław.
Początkowo policjanci próbowali kierowcom „wlepiać” mandaty za nadliczbowy stan pasażerów. Tak to opisuje w materiale TVN pan Andrzej:
PRZESIĄDŹ SIĘ NA:
-„Był kwiecień. Policja zatrzymała autobus. Kazała zjechać na zatokę - relacjonuje kierowca MPK. Do środka weszły dwie policjantki i zaczęły liczenie. To był początek pandemii, a w komunikacji miejskiej limity pasażerów. W trakcie kontroli też był moment, że pasażerowie wyszli z przystanku i weszli do autobusu – opowiada kierowca. Po przeliczeniu wyszło, że pasażerów jest za dużo. - Od razu było też stwierdzenie, że sprawa nie skończy się mandatowo, tylko od razu wnioskiem do sądu – dodaje pan Andrzej.
Idziemy do sądu!
W tym samym czasie prezes MPK Wrocław zalecił pracownikom, by nie przyjmowali mandatów i obiecał pomoc prawną. Teraz okazało się, że ta strategia była skuteczna.
-„Z siedmiu spraw wszystkie zakończyły się sukcesem. Z siedmiu wypadków, w pięciu nasi kierowcy zostali uniewinnieni, a w dwóch wypadkach sprawy zostały umorzone wobec braku przestępstwa. Nikt nie został skazany – podkreśla Krzysztof Balawejder.