Kierowcy MZK Bydgoszcz chcą podwyżek płac
22 marca zakończyły się rozmowy w Miejskich Zakładach Komunikacyjnych w Bydgoszczy ws. waloryzacji płac.
Jeśli zapowiadane spotkanie z prezydentem miasta, Rafałem Bruskim nie pomoże, następnym krokiem ma być referendum strajkowe.
Co chce załoga?
To spór o charakterze płacowym. Przypomnijmy, że w grudniu 2015 r. doszło do strajku w bydgoskim MZK. Wtedy jednak był to protest przeciwko nominacji na prezesa byłego wiceprezydenta Łukasza Niedźwieckiego.
-„Teraz nasze wynagrodzenia niebezpiecznie zbliżają się do najniższej krajowej - mówi Andrzej Arndt, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej w RP, szef zakładowej organizacji w MZK w Bydgoszczy.
Związkowcy informują, że kierowcy MZK w Bydgoszczy zarabiali średnio w 2019 roku około 3 tys. zł „na rękę". W 2020 roku - mimo wzrostu płacy minimalnej - pracownicy MZK dalej otrzymywali około 3 tys. zł, z czego kilkaset złotych stanowiła premia, która nie jest gwarantowana.
-„W ubiegłym roku najniższa krajowa wzrosła o 350 zł, w tym o 200 zł, a nasze pensje ani drgnęły. Niestety, podczas poniedziałkowych rozmów okazało się, że nie możemy na to liczyć - wylicza Arndt.
PRZESIĄDŹ SIĘ NA:
Trudna sytuacja
Prezes miejskiej spółki Andrzej Wadyński wyjaśnia, że w obecnej trudnej sytuacji pandemicznej firmy nie stać na podwyżki.
-„Zaproponowaliśmy, że w tym roku jesteśmy w stanie przeszeregować pracowników, którzy wykonują dodatkowe zadania, mają ku temu kwalifikacje, np. zajmują się spawaniem. Takich indywidualnych zmian możemy dokonać, ale dla całej załogi dodatkowych pieniędzy nie mamy - informuje.
Niezadowoleni z tej propozycji związkowcy wystąpili o możliwość porozmawiania z prezydentem Rafałem Bruskim. Jeśli te negocjacje zakończą się fiaskiem, związkowcy przeprowadzą referendum strajkowe.