Najnowsze w Infoship
Brakuje najnowszych.

Kierowcy autobusów o polskich miastach: Beznadziejny jak Wrocław

infobus
27.02.2020 11:00

Zaczynamy cykl artykułów o polskich miastach widzianych oczami kierowców autokarów. Czy są one dostosowane do przewozów turystycznych i czy wjazd do nich to przyjemność, czy istna męka?

Kierowców którzy chcieliby się podzielić z nami swoimiopiniami zapraszamy do kontaktu: [email protected]/ https://www.facebook.com/TransInfoPL.

Na pewno macie swoje ulubione i znienawidzone miejsca. Może razem uda nam się coś zmienić..?

Na pierwszy ogień idzie Wrocław.

Najgorzej w Europie?

-„W żadnym z miast w Polsce,a nawet w Europie, nie spotkałem się z tak bezmyślną organizacją ruchu,jaką mamy we Wrocławiu w pobliżu dworca PKP – pisze kierowca autobusu Dawid Wenzelz firmy Regiobus Jelenia Góra, który regularnie przywozi do Wrocławia turystów.Przeczytajcie jego list:

-„Jestem kierowcą autobusu w jednej z dolnośląskich firmprzewozowych i dość często przywożę grupy turystów z okolic Karkonoszy i innychzakątków naszego województwa.

Proszę mi wierzyć, że w żadnym z miast w Polsce, a nawet wEuropie, nie spotkałem się z tak bezmyślną organizacją ruchu, jaką mamy weWrocławiu w pobliżu dworca PKP.

Zacznijmy od tego, że nie ma ani jednego wyznaczonegomiejsca dla autokaru, gdzie można by było bezpiecznie i zgodnie z przepisamizatrzymać autobus i wypuścić pasażerów, nie mówiąc już o ich zapakowaniu, cozwykle trwa kilka minut dłużej.

Miejsce na Petrusewicza

Jedyne, i to również nieoficjalne, jest miejsce przy ulicyPetrusewicza. Ale proszę sobie wyobrazić sytuację, kiedy kilkuletnie dzieciwraz ze swoimi opiekunami przemierzają ten odcinek ciągnąc za sobą wielkiewalizki lub plecaki. Nie ma takiej możliwości, więc jako kierowcy, proponujemygrupom spotkanie przy ulicy Suchej.

I tu zaczynają się schody. Pierwsze utrudnienie to dojazd doulicy Suchej. Między galerią Wroclavia a dworcem PKP stoi znak zakazu, zktórego autokary nie są wyłączone, więc trzeba jeździć naokoło, tracąc czas,zwiększając natężenie ruchu na okolicznych skrzyżowaniach i spalając dodatkowelitry paliwa (to tak a'propos ekologii). Jak już dojedziemy na miejsce przezulicę Dyrekcyjną i Joannitów, problem jest z zatrzymaniem, bo albo nie podobasię to straży miejskiej, albo taksówkarzom, a teren dawnego dworca tymczasowegojest ogrodzony i niedostępny.

Co odważniejsi próbują bezpiecznie zatrzymać się w dośćdługiej zatoce autobusowej po drugiej stronie dworca przy ulicy Peronowej, alejest to przystanek MPK, więc tym razem jesteśmy narażeni na niewybredne gestyze strony kierowców komunikacji miejskiej.

Wyjazdowy Armagedon

Ale odjeżdżamy z tego przystanku i tutaj jest już istnyarmagedon, jeśli chcemy udać się w stronę węzła bielańskiego. Wyjeżdżając zulicy Peronowej, nie możemy skręcić w lewo, bo ktoś jakiś czas temu pomyślał,że tak będzie lepiej, więc skręcamy w prawo, bo jazda na wprost w Kołłątaja nasnie urządza. Jedziemy ulicą Małachowskiego i chcemy skręcić w prawo pod wiaduktna ulicy Pułaskiego. I mamy tzw. szach-mat. Zakaz ruchu dla autobusów, choćkilkadziesiąt lat autobusy tamtędy jeździły, teraz nie mogą. Tzn. mogą, bo itak jeżdżą, ale kierowcy, nie mając czasami wyjścia, łamią ten przepis i narażająsię na mandat. A widziałem tam nawet rejsowe autobusy PKS-u, których kierowcywymieniają się jedynie gestem rozłożonych rąk i jadą dalej.

Czyli kierowca autobusu jadąc od ulicy Małachowskiego musiskręcić w lewo w stronę pl. Wróblewskiego. I co dalej? Jak wydostać się wstronę Kudowy czy Zgorzelca? Można oczywiście objechać całe centrum miasta, aleczy na pewno o to chodzi? Jak mają sobie poradzić kierowcy, którzy nie znajądobrze Wrocławia, bo być może są w nim po raz pierwszy? A tymczasem straż miejskachwali się w mediach wystawionymi w okolicach dworca mandatami w wysokościprzekraczającej 20 tys złotych. W wielu europejskich miastach jestem po razpierwszy i nigdy nie spotkałem się z taką bezmyślnością przy organizacji ruchu.Proszę się zastanowić, czy naprawdę tak to powinno wyglądać?”