Kielce: Wrze w PKS
Załoga 'zwolniła’ wczoraj asystenta prezesa PKS. – Dość brania 5 tys. zł za nieróbstwo, za groźby pod adresem współpracowników. My siedzimy w kanale za 700 zł i jeszcze te marne grosze otrzymujemy w ratach – mówili. Asystent to Zbigniew Zaborski, członek zarządu regionu NSZZ 'Solidarność’. Na przyjęcie asystenta kilkudziesięcioosobowa załoga przygotowywała się wczoraj od rana. Czekały na niego wymalowane taczki. Ale Zaborskiego ktoś uprzedził i w pracy się nie pokazał. – Mamy dosyć takich figurantów, którzy nic nie robią, a pracować na nich musi załoga. Mechanik zarabia 700 zł, kierowca 1000, a ten bierze 5 tys. zł – wykrzykiwali.
Wyszedł do nich prezes Grzegorz Kowalczyk. – Panie prezesie, dziś o 9 załoga zwolniła pana Zaborskiego z pracy. Od pana oczekujemy, żeby załatwił pan to formalnie – wystąpił Bogusław Moczoń, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Kierowców. Dostał brawa. – Pan go już raz zwolnił, ale dostał pan polityczny telefon i decyzję musiał zmienić. Wiemy, że próbowano pana zastraszyć, że są na pana polityczne naciski i dlatego tu jesteśmy. Żeby powiedzieć, że jesteśmy za panem, cała załoga. Jak go chcą mocodawcy, to niech go zatrudnią u siebie i tam mu płacą – mówił Zbigniew Zwierzyński, wiceprzewodniczący zakładowej 'Solidarności’. Nieoficjalnie pracownicy PKS mówią, że naciski były ze strony władz zarządu regionu świętokrzyskiej 'Solidarności’, bo komisja zakładowa 'S’ w PKS zgodziła się na zwolnienie z pracy Zaborskiego. Związkowcy przypomnieli, że skierowali do prokuratury sprawę o fałszowanie dokumentów i składanie fałszywych zeznań przed sądem, których miał się dopuścić Zaborski, kiedy odpowiadał za kadry w PKS. Załoga zażądała też weryfikacji całej kadry kierowniczej. Do końca tygodnia prezes Kowalczyk ma się zdecydować, co zrobi z tymi postulatami. Przyznał też, że spośród pięciu mianowanych przez niego osób na wyższe stanowiska trzy się nie sprawdziły. – Ale ja nie mogę nic zrobić, bo są chronionymi członkami związków i każdą sprawę przed sądem przegram – tłumaczył. – Lepiej wypłacić odszkodowania i mieć ich z głowy, niż przez wiele miesięcy płacić nierobom – proponowali kierowcy. Prezes Kowalczyk zamierza poprosić o ekspertyzy prawne, czy i w jakiej sytuacji może zwolnić wskazane osoby. Potwierdził, że w kwietniu zwolnił Zaborskiego z pracy. – Musiałem go znów zatrudnić z powodów, o których nie chcę mówić – podkreśla.
Potwierdził też, że Zaborski jest podejrzewany o fałszowanie dokumentów. Kowalczyk zatrudnił Zaborskiego na stanowisku asystenta, miał się zajmować m.in. sprawozdawczością. – Robi to? – Nie, nie ma umiejętności ani ochoty, by się tym zająć, więc skierowałem go do windykacji – mówi prezes PKS. Ale i tu wyników nie ma. Na pytanie, gdzie jest dziś asystent, prezes Kowalczyk mówi, że od pracowników księgowości dowiedział się, że dziś wziął urlop na żądanie. W piątek też go nie było w pracy. Prezes nie wie dlaczego.