Kielce: Wiceszef „Solidarności” w PKS-ie stracił pracę
Zbigniew Zwierzyński, wiceszef 'Solidarności’ w kieleckim PKS-ie, dyscyplinarnie wyleciał z pracy. – Prezes od początku groził mi, że tak się stanie, i szukał sposobu – twierdzi związkowiec. Szef firmy zaprzecza, ale nie ujawnia, czy i jak poprosił o opinię związki zawodowe – czytamy w Gazecie Wyborczej. Zwierzyński pracował w firmie od ośmiu lat. Nie miał żadnej nagany ani upomnienia. Ostatnio był zatrudniony na stanowisku kierownika działu przewozów.
– Gdy 30 października przyszedłem do pracy, wezwał mnie prezes i z teczki wyjął gotowy dokument. To było zwolnienie dyscyplinarne na mocy artykułu 52. kodeksu pracy. Usłyszałem, że dopuściłem do pracy dwóch kierowców, którzy nie mieli podpisanych umów o pracę – mówi Zwierzyński. Podkreśla, że nie zgadza się z takim zarzutem. – Przecież nie ja odpowiadam za zatrudnienie osób. Pierwszy z kierowców złożył podanie w sierpniu, drugi we wrześniu. Ja podanie pozytywnie zaopiniowałem, a potem tak samo zaopiniował je Grzegorz Kowalczyk, poprzedni prezes, i wydał polecenie kadrom, żeby przygotowały umowę. Sprawa wydawała się załatwiona. Kierowcy mieli pracować na podstawie umowy-zlecenia od zaraz, żeby zastąpić osoby, które szły na zaległe urlopy – opowiada Zwierzyński.
Jego zdaniem sprawa kierowców to tylko pretekst, a naprawdę chodzi o jego działalność związkową. – Nowy prezes od początku mi mówił, żebym uważał, bo wylecę dyscyplinarnie. Przeszkadzało mu, że walczę o przyszłość firmy i jej pracowników – twierdzi Zwierzyński.
Zwierzyński rzeczywiście dał się poznać jako związkowiec współorganizujący różnego rodzaju akcje, m.in. pikiety przed Ministerstwem Skarbu Państwa, urzędem wojewódzkim i posiedzeniami rad nadzorczych. Jest również zwolennikiem komunalizacji tego państwowego przedsiębiorstwa, czemu sprzeciwia się obecny zarząd. – Rzeczywiście patrzyliśmy jako związkowcy na ręce kolejnym prezesom. Ale prawa nie złamałem – twierdzi Zwierzyński.
Anatol Rodak, od kilku tygodni p.o. prezes PKS-u w Kielcach, przyznaje, że zwolnił dyscyplinarnie Zwierzyńskiego. – Ale to sprawa pomiędzy nami. Nie chcę o niej mówić i komentować informacji od pana Zwierzyńskiego – odpowiada Rodak. Nie jest zaskoczony zarzutami pod swoim adresem. – Teraz Zbigniew Zwierzyński może opowiadać wszystko. Niech idzie do sądu – odpowiada Rodak.
Związkowiec rzeczywiście złożył już pozew w sądzie pracy. – Zwolniono mnie z naruszeniem zasad. Zgodnie z przepisami prezes powinien zapytać o opinię zarząd komisji zakładowej. A nie zapytał. Gdyby takie pismo wpłynęło, to musiałoby dojść do posiedzenia zarządu związku – twierdzi Zwierzyński. – Prezes zasugerował później, że ma opinię przewodniczącej komisji, która już nie pracuje w firmie od kilku miesięcy [Danuty Katanowskiej – przyp. red.]. Ale opinia jednej osoby to za mało – dodaje Zwierzyński.
Prezes Rodak nie chce odpowiedzieć, czy ma opinię lub zgodę komisji zakładowej 'S’ na zwolnienie wiceprzewodniczącego związku. – Według mojego stanu wiedzy wszystko jest w porządku – mówi Rodak.
– Słyszałem o zwolnieniu wiceprzewodniczącego Zwierzyńskiego. Rzeczywiście w takiej sytuacji powinna być opinia związków zawodowych. Ale nie wiem, czy prezes PKS-u o nią wystąpił. Nie wiem również, czy przewodnicząca 'S’ sama mogła zaopiniować taką decyzję – mówi Waldemar Bartosz, przewodniczący Zarządu Regionu Świętokrzyskiego NSZZ 'S’.
Na pikietę w obronie Zwierzyńskiego raczej się nie zanosi. – Zwalniani związkowcy otrzymują wsparcie naszych prawników i na pewno tak będzie w tym przypadku. Liczę na niezawisłość sądu – mówi Bartosz.