Kielce: Przybywa pasażerów autobusów MPK
Po raz pierwszy od 2001 roku autobusy miejskie w Kielcach nie tracą pasażerów. Zmiana jest niewielka, ale widoczna. Z kwartalnych danych wynika, że w ciągu trzech pierwszych miesięcy tego roku sprzedano około 8,7 mln biletów. – To blisko ośmioprocentowy wzrost wpływów w porównaniu z pierwszym kwartałem ubiegłego roku. Nawet uwzględniając czteroprocentową podwyżkę cen z połowy ubiegłego roku widać, że sprzedaliśmy ich o cztery procent więcej – mówi Kazimierz Krzemiński z Zarządu Transportu Miejskiego w Kielcach.
To tylko pozornie niewielka różnica, bo od 2001 roku MPK systematycznie traciło pasażerów. W 2002 roku z usług miejskiego przewoźnika skorzystało ponad siedem milionów klientów mniej. Tłumaczono to zmniejszeniem liczby kursów oraz coraz większej liczby samochodów. Spadek wyhamował pod koniec 2006 r i liczono, że rok później po raz pierwszy pasażerów przybędzie. Tak się jednak nie stało, m.in. ze względu na wakacyjny strajk MPK. Autobusy w ogóle nie kursowały przez dwa tygodnie, a gdy uruchomiono komunikację zastępczą, praktycznie w autobusach wielokrotnie można było jeździć na tym samym bilecie.
– Teraz jednak widać, że liczba pasażerów powoli zaczyna rosnąć. Podobna tendencja jest zresztą widoczna w innych miastach, np. w Zielonej Górze – informuje Krzemiński. Wytłumaczenie wzrostu jest jednak trudne. – Moim zdaniem to efekt mniejszego bezrobocia. Trochę łatwiej o pracę, a jeżeli ktoś dojeżdża do niej, to kupuje bilet. Poza tym ceny paliwa i korki nie zachęcają do korzystania z samochodów osobowych – dodaje. Tłumaczy, że widać, iż na niektórych liniach, szczególnie kursujących w okolicach szkół, brakuje autobusów przegubowych. – Wozy wielkości solarisa są za małe – podkreśla Kazimierz Krzemiński.
Niewykluczone, że na większą liczbę sprzedanych biletów może mieć też wpływ ilość kontrolerów. Jest zmienna, ale przekracza 50. – To optymalne rozwiązanie. Pod koniec roku było ich ponad 30 osób, teraz jest ok. 40 osób. Wszyscy są zatrudnieni w ZTM i, odpukać, od tego czasu nie ma też żadnych poważniejszych skarg – mówi Krzemiński. Blisko połowa kontrolerów to kobiety.