Kielce: MPK tak szybko nie będzie zlikwidowane
Dwie spółki autobusowe wozić będą od nowego roku kielczan. Kierowcy mogą w nich różnie zarabiać. – Jeszcze w tym tygodniu z prezydentem Kielc ustalimy szczegółowy harmonogram negocjacji w sprawie prywatyzacji przedsiębiorstwa, a w pierwszych dniach 2008 roku prawdopodobnie siądziemy do konkretnych rozmów – zapowiada Marek Wołoch, prezes MPK i szef Kieleckich Autobusów, czyli spółki utworzonej przez pracowników przedsiębiorstwa.
Strony negocjować będą m.in. kwotę, za jaką mają być sprzedane udziały w MPK i w ilu ratach zostanie ona spłacona. Wołoch nie chce zdradzić oferty spółki Kieleckie Autobusy. Zapewnia, że na jej wysokość nie ma wpływu obniżenie kapitału zakładowego w MPK. Już pod koniec listopada zarząd przedsiębiorstwa zdecydował, żeby obniżyć go o blisko 3 mln zł, do 21 mln zł. – To odpisanie straty za lata 2005-2006 – tłumaczy prezes. Dodaje, że nowa spółka chciałaby kupić w MPK 55 proc. udziałów i zapłacić za nie w pięciu rocznych ratach. – Ale to kwestia do negocjacji – zapowiada Wołoch.
Oznacza to, że co najmniej przez pięć lat po Kielcach kursowały będą autobusy dwóch firm – MPK i KA. Pierwsze wozy nowej spółki, ukraińskie LAZ-y, mają przyjechać jeszcze przed świętami. Po kieleckich ulicach będą już jeździły z logo nowej firmy. Trwają negocjacje, ilu pracowników z MPK do niej przejdzie. – Liczba nie jest jeszcze dokładnie ustalona, bo chodzi o wydzielenie pewnego fragmentu spółki, który może działać indywidualnie. Dzięki temu Kieleckie Autobusy mają większe szanse na środki zewnętrzne, ale również na walkę w przetargach poza Kielcami – dodaje prezes. Nieoficjalnie wiemy, że do nowej spółki może przejść ok. 150 osób. Prezes Wołoch nie ukrywa, że mogą zarabiać więcej niż w MPK.
Czy to może wywołać konflikt wśród załogi? Zdaniem Bogdana Latosińskiego, szefa zakładowej 'Solidarności’ w MPK i członka rady nadzorczej KA, raczej nie. – Rzeczywiście, udziały w Kieleckich Autobusach wykupiła większość pracowników MPK, a przejdzie na początku tylko część. Ale ludzie o tym wiedzą i spodziewają się, że mogą być różnice w płacach. To chyba normalne, jeżeli się okaże, że gdzieś jest lepsza wydajność. Dla mnie wprowadzenie nowej spółki na kielecki rynek to zaczątek konkurencji – twierdzi Latosiński.