Kielce: Kontrolerzy z Łodzi zapolują na kieleckich gapowiczów
Gapowicze jeżdżący miejskimi autobusami muszą się mieć na baczności. Za kilka dni rozpoczyna się wielka akcja kontrolerów. Nie obawiajmy się jednak, że bilet sprawdzi nam ktoś znajomy –pisze Gazeta Wyborcza. – Zawsze, gdy rozpoczyna się rok szkolny, rośnie liczba gapowiczów. Zależy nam więc na jak największej liczbie kontroli – wyjaśnia Zbigniew Michnicki z Zarządu Transportu Miejskiego w Kielcach. Urzędnicy zapowiadają, że w tym roku gapowiczom będzie trudno uniknąć mandatu. – Obrazowo mówiąc, będą niemal czekać w kolejce, żeby kontrolować autobusy w okolicach szkół – podkreśla Michnicki. ZTM ma dość niezwykły plan. Gapowiczów wyłapywać będzie ponad dwudziestoosbowa grupa zatrudnionych w zarządzie kontrolerów. – Poza tym bardzo dużej liczby kontroli wymagamy od firmy zewnętrznej. Ma ich być tak wiele, że firma ściągnie pracowników nawet z innego miasta – opowiada Michnicki. Joanna Pankowska z kieleckiego oddziału firmy Arsen przyznaje, że pasażerów będą sprawdzać łodzianie. – Tam jest centrala naszej firmy, a my jesteśmy najmłodszym oddziałem. Przyjedzie grupa, która sprawdzi, jak pracujemy w Kielcach i pomorze nam – mówi Pankowska. Nie chce zdradzić, kiedy będzie najwięcej kontroli. – To nasza tajemnica. Nie chcemy uprzedzać gapowiczów – dodaje. Arsen przyznaje, że ma w Kielcach kłopoty z zatrudnieniem kontrolerów. Teraz z firmą stale współpracuje około 20 osób. – Zgłaszają się kolejni chętni, ale po przeszkoleniu nie mają motywacji do dosyć trudnej pracy. Dobrze widać to po liczbie kontroli i małej ilości wyłapanych gapowiczach. A przecież na gapę jeździ bardzo wiele osób – podkreśla Pankowska. Przedstawicielka Arsenu zaznacza, że firma nie stawia wysokich wymagań. – Szukamy przede wszystkim osób grzecznych, które będą w stanie załagodzić jakieś nerwowe sytuacje. A z drugiej strony zarobki są na tyle dobre, że zatrudnieni kontrolerzy nie skarżą się na pracę – dodaje. Szczegóły w Gazecie Wyborczej: http://miasta.gazeta.pl/kielce/1,35255,3579607.html .
