Kielce: Kierowcy MPK pracują w fatalnych warunkach
Fatalne warunki pracy kierowców autobusów –pisze Gazeta Wyborcza. Na końcowych przystankach, tzw. pętlach, nie mają nawet miejsca, gdzie mogliby umyć ręce, zjeść kanapkę czy skorzystać z toalety. Sytuacja wygląda tak. Na pętlę na Bukówce podjeżdża autobus linii 33. Wysiadają pasażerowie, po chwili z autobusu wyłania się kierowca. Rozgląda się bacznie wokół. Nikogo nie widać… biegnie za pobliskie drzewo, po chwili wraca, siada za kierownicą i jedzie dalej. Podobne scenki można oglądać na niemal wszystkich końcowych przystankach autobusowych w stolicy województwa, m.in. na os. Świętokrzyskie, Na Stoku, pętli na Zagórskiej, na Stadionie i Herbach. – Najgorzej jest na Świętokrzyskim. Toitojka, która tam stoi, najczęściej jest nieczynna, bo non stop dewastują ją chuligani, a nawet krzaków tam nie ma. Pracujemy jak dorożkarz w XIX wieku! Wstyd nam, kiedy czasami ktoś dojrzy, że za potrzebą idziemy w krzaki. Nie brakuje też wyzwisk, ale nawet nie ma się jak tłumaczyć – żali się jeden z kierowców MPK z 19-letnim stażem pracy. Dodaje, że jak jeździ na tej linii, musi zawsze uważać, co je i pije, żeby sobie jakoś radzić. Kierowcy w tej sprawie są jednomyślni. – To wstyd, żeby takiego miasta jak Kielce nie było stać na urządzenie czterech punktów socjalnych dla kierowców autobusów. Nie ma mowy o higienie, chwili odpoczynku. Jest stres, czy człowiek zdąży, zanim go ktoś zauważy w krzakach – mówi inny kierowca pracujący od ośmiu lat w MPK. Wszystkich kierowców jest 372. Więcej w Gazecie Wyborczej: http://serwisy.gazeta.pl/wyborcza/1,68586,3465159.html .