Kielce: Ciasny autobus z Władysławowa
11 godzin spędził w mikrobusie pasażer kieleckiego PKS-u, który jechał z Gdańska do Kielc. – Byłem zaskoczony, że podjechał taki mały samochód. To było bardzo męczące – opowiada. Chodzi o kurs na trasie Władysławowo – Kielce – Zakopane. To najdłuższa linia obsługiwana przez kieleckiego przewoźnika, ma około 1000 km.Czytelnik GW do samochodu wsiadł w sobotę w Gdańsku o godz. 22.15. – Byłem bardzo zaskoczony, gdy zobaczyłem, jak podjeżdża mikrobus, chyba mercedes sprinter. Było jeszcze trochę wolnych miejsc, ale w dalszą trasę wyjechał komplet, 18 pasażerów – mówi starszy mężczyzna. Jazda do Kielc trwała około 11 godzin. – To była bardzo męcząca podróż. Wprawdzie mieliśmy przerwy na trasie i można było wysiąść na chwilę, ale w środku jest za ciasno. Takim małym samochodem to można co najwyżej do Buska jechać, a nie przez całą Polskę – uważa nasz Czytelnik GW.
Grzegorz Kowalczyk, prezes kieleckiego PKS-u, wyjaśnia, że o wysłaniu mercedesa sprintera zdecydowały koszty. – Z doświadczenia wiemy, że poza sezonem wakacyjnym auto tej wielkości wystarcza i wszyscy pasażerowie się w nim mieszczą. Mercedes pali tylko 10 l paliwa, w przeciwieństwie do dużego autobusu, który może spalić i 30 l na 100 km – tłumaczy prezes. – Oczywiście jest nam przykro, że ta podróż nie była tak komfortowa, ale, niestety, my też musimy pamiętać o kosztach. Zresztą pasażerowie też widzieli, do jakiego samochodu wsiadają – dodaje.
PKS ma pomysł na poprawę komfortu jeszcze przed wakacjami. – Kupiliśmy kolejnego sprintera o podwyższonym standardzie. Ma wygodniejsze fotele, więcej miejsca na bagaż i rozsuwane fotele. Chcemy go przeznaczyć właśnie na tę trasę, zanim zaczną tam jeździć duże autobusy – mówi prezes Kowalczyk.