Kielce: Centrum bez busów

infobus
23.10.2007 15:03

Busy prywatnych przewoźników od wczoraj nie zatrzymują się w centrum miasta. Negocjacji pomiędzy busiarzami i urzędnikami chce podjąć się kieleckie starostwo. Zrobili tak, jak zapowiadali. Od wczoraj prywatne busy omijają przystanki przy ul. Żytniej obok hali sportowej i Seminaryjskiej przy Krakowskiej Rogatce. Pasażerowie mogą wsiadać lub wysiadać przy ul. Mielczarskiego lub Tarnowskiej, przy bazarach.
Obok przystanków rozklejono plakaty informujące o akcji protestacyjnej: 'Dyskryminacja busów! Samowola kieleckich urzędników!’ Na plakacie czytamy też, że 'powodem [protestu] jest brak zrozumienia władz miasta Kielce dla przewoźników prywatnych i przewożonych przez nas pasażerów. (…) W innych miastach, np. Krakowie, gdzie ruch jest dużo większy niż w Kielcach, busy mogą się zatrzymywać na wszystkich przystankach w całym mieście, bo to przecież przystanek jest najbezpieczniejszym miejscem do zabierania i wysadzania pasażerów’.
Do tej pory busy zatrzymywały się w centrum, choć nie miały na to zgody Miejskiego Zarządu Dróg, i z tego powodu kierowcy byli surowo karani przez Państwową Inspekcję Samochodową mandatami po 3 tys. zł.
– Z protestu nie rezygnujemy – powiedział nam wczoraj po południu Jerzy Godzik, dyrektor Świętokrzyskiego Zrzeszenia Transportu Prywatnego. Nie potrafił powiedzieć, czy pierwszego dnia przewoźnicy stracili pasażerów.
Protest busiarzy nie zrobił dużego wrażenia na miejskich urzędnikach. Nie podjęto żadnych rozmów w tej sprawie. Za to w obronie korzystających z busów chce stanąć starostwo powiatowe. Protest busiarzy dotyka głównie mieszkańcy podkieleckich miejscowości, z okolic Morawicy, Chmielnika i Daleszyc. – Nie słyszałem, żeby w związku z zatrzymywaniem się busów na tych przystankach zwiększyła się liczba wypadków i kolizji. Zwłaszcza zakaz zatrzymywania przy ulicy Żytniej jest nieporozumieniem. Tamtejsza zatoka może przecież pomieścić wiele autobusów – mówi Lucjan Pietszczyk, radny powiatu kieleckiego.
Dwa lata temu powiat zaangażował się w podobny spór. Przez jakiś czas udało się pogodzić obydwie strony. – Uważam, że ostatnie działania inspekcji drogowej to nadgorliwość. Jeżeli dba się o interesy jednej grupy przewoźników i pasażerów, to rodzi się podejrzenie, że te działania są tendencyjne – twierdzi Pietszczyk. Zapowiada, że będzie chciał doprowadzić do rozmów między busiarzami, a przedstawicielami kieleckich władz.