Kielce: Będzie wojna pomiędzy PKS a MPK
Kieleckie Przedsiębiorstwo Komunikacji Samochodowej chce przejąć podmiejskie linii autobusowe. Bilety mogą sporo stanieć.W walkę o pasażerów podmiejskich gmin wkracza kielecki PKS. Chce on być konkurencją zarówno dla prywatnych przewoźników jak i dla Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji. Najważniejszym argumentem mają być niższe ceny biletów. Jak nic szykuje się wojna przewoźników, bo busiarze też nie odpuszczą.
– Jeśli na tym, że zawrzemy z PKS umowę na przewóz osób i zrezygnujemy tym samym z usług MPK, mają zyskać mieszkańcy, to czemu tego nie zrobić – mówi Wojciech Furmanek, burmistrz miasta i gminy Daleszyce.
Od kilkunastu już lat autobusy kieleckiego Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji w ramach umów władz Kielc z poszczególnymi gminami obsługują komunikację na terenie ościennych miejscowości. Linii autobusowych wyjeżdżających poza teren miasta jest kilkanaście, najwięcej w gminie Masłów. Ta gmina również najwięcej pieniędzy przekazuje do Zarządu Transportu Miejskiego w formie dopłaty za wykonywaną usługę. Suma oscyluje na granicy ośmiuset tysięcy złotych!
– Dokładając do tej kwoty jeszcze pieniądze za dowóz dzieci do szkoły, wychodzi prawie milion złotych. Dla naszego budżetu to kolosalny wydatek – podkreśla Włodzimierz Korona, wójt gminy Masłów. – Co prawda linie podmiejskie zasilają prywatni przewoźnicy, czyli 'busiarze”, ale oni dali się poznać nam z nie najlepszej strony. PKS ma już pewną rangę i cieszy się większym zaufaniem niż busy, przynajmniej na razie.
Od dawna już włodarze podkieleckich gmin, tych, które płacą najwięcej, zastanawiali się nad zmniejszeniem wydatków, zwłaszcza, że niektóre utrzymywane przez nich linie są nierentowne. Ich dążenia postanowił wykorzystać kielecki PKS, przedstawiając intratną ofertę, na przejęcie komunikacji podmiejskiej.
– Kilka lat temu nasza firma zrezygnowała z podmiejskich kursów, co okazało się dużym błędem. Lukę wykorzystali prywatni przewoźnicy, którzy nie do końca sprawdzają się i odczuli to zarówno mieszkańcy kieleckich gmin jak i ich władze. Jeżdżą bez ustalonego rozkładu jazdy, pojazdy nie są w dobrej kondycji technicznej, a osoby podróżują w fatalnych warunkach. My możemy dać lepsze autobusy i lepsze warunki finansowe. Możemy także jeździć częściej niż MPK – podkreśla Zbigniew Zwierzyński, kierownik działu przewozów w Przedsiębiorstwie Komunikacji Samochodowej w Kielcach.
Pierwsze wstępne rozmowy PKS z burmistrzem Daleszyc Wojciechem Furmankiem, już się odbyły. Te bardziej konkretne, w których ma dojść od ustalenia warunków będą jeszcze ustalane.
– Jeżeli tylko mam okazję, aby zmniejszyć wydatki gminy, to oczywiście to zrobię. Będę również optował za zmniejszeniem ceny przejazdu dla mieszkańców gminy. Chcę, aby płacili mniej niż dwa złote. Przystanki na terenie gminy do nas należą, także autobusy bez żadnych przeszkód będą się na nich mogły zatrzymywać – podkreśla burmistrz Furmanek.
Informacje o prawdopodobnej rezygnacji niektórych gmin z usług MPK niepokoją zarówno Zarząd Transportu Miejskiego jak i prywatnych przewoźników, którzy musieliby spuścić z ceny za bilet. – Do Chęcin i tak jadę taniej niż MPK, bo za 1,90 czyli dziesięć groszy mniej. Nie sądzę, żeby PKS dał jeszcze mniej, bo przecież nie mogą dokładać do tego interesu. Już taniej niż my jeździć się nie da. Jeżeli rynek wymusi na nas zmiany, to pewnie będziemy musieli się dostosować – mówi właściciel jednej z prywatnych firm przewozowych.
– Nie wiem, jak władze gmin chcą rozwiązać kwestie biletów, będą drukować własne? – dodaje Zbigniew Michnicki z Zarządu Transportu Miejskiego. – Poza tym przecież autobusy PKS nie będą mogły zatrzymywać się na wszystkich przystankach w Kielcach. Szczerze mówić, uważam, że to nie jest najlepszy pomysł.