Katowice: Jak policja kontroluje autokary z kolonistami

infobus
19.07.2007 11:25

Dzieci prawie dwie godziny czekały w upale w Katowicach na policję, która miała sprawdzić ich autokar. Kierowca nie został zbadany alkomatem – pisze Gazeta Wyborcza. Policja w całej Polsce od lat prowadzi akcję 'Bezpieczne wakacje’, m.in. sprawdza autokary, które wożą dzieci na obozy, oraz trzeźwość kierowców. – Nieraz się zdarzało, że pojazd nie został dopuszczony do jazdy. Stwierdzaliśmy wyciek oleju, łyse opony, niesprawny układ kierowniczy albo hamulcowy – mówi Magdalena Szymańska-Mizera, rzeczniczka katowickiej policji, która zachęca do kontrolowania autokarów przed wyjazdem. Rodzice dzieci, które w środę wyjechały z Katowic na obóz do Włoch, zaklepali kontrolę już tydzień temu w sekcji ruchu drogowego (dzwoniąc przez trzy dni co pół godziny, bo telefon, którego numer podano im na komendzie, był głuchy). Dlaczego nie zrobił tego organizator obozu, czyli katowickie biuro podróży Index? – Powiedzieli nam, że sami mamy się tym zająć, skoro żądamy kontroli – opowiada jedna z matek. Wyjazd zaplanowano na godz. 17. Policjanci pojawili się w umówionym miejscu przy ul. Fredry dopiero kwadrans przed godz. 19 – po tym, jak rodzice upomnieli się o nich w komisariacie. – Staliśmy z dziećmi w upale. Część kolonistów, która wsiadła w centrum miasta, siedziała w autokarze z włączoną klimatyzacją. Organizator napuszczał ich na nasze dzieci, mówił, że to przez nie muszą czekać. Nie chciał nas wpuścić do autobusu. Mizera nie była wczoraj w stanie ustalić, dlaczego policjanci nie przyjechali na czas. – Być może musieli jechać do jakiejś kolizji drogowej. Po interwencji rodziców natychmiast na kontrolę pojechał pierwszy wolny patrol drogowy. Sprawdzanie autokaru trwało kwadrans. Kierowca nie został przebadany alkomatem. – Bo swoim wyglądem i zachowaniem nie wzbudzał podejrzeń – tłumaczy Szymańska-Mizera. – Gdy ruszył, rzucił do nas przez okno: 'Przed chwilą wypiłem dwie sety, ale nie kazali mi dmuchać’ – mówią rodzice. Podejrzewają, że to tylko złośliwość, ale się boją. Ich dzieci powinny być na miejscu w czwartek o godz. 14.