Jak aglomeracja pomoże śląskiej komunikacji
Siedemnaście miast regionu utworzy Aglomerację Śląską. Jednym z jej najważniejszych zadań będzie ułatwienie komunikacji między miastami i uratowanie zapuszczonych dzielnic pełnych familoków –czytamy w Gazecie Wyborczej. Aglomeracja Śląska musi powstać jak najszybciej – przekonują politycy i mówią, że stawka jest niebagatelna. Chodzi bowiem o rozwój regionu i jego konkurowanie z Warszawą czy Trójmiastem. Ważne jest to, czym aglomeracja będzie się zajmować. – Komunikacją! – mówi Jan Rzymełka, poseł PO, który od lat mówi o konieczności silnej integracji miast regionu. – Na początku lat 90. popełniliśmy błąd, dzieląc autobusy między miasta – dodaje. Przypomnijmy, że wtedy rozpoczęto likwidację Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. Przez prawie pół wieku było ono właścicielem autobusów i tramwajów wożących mieszkańców Górnego Śląska i Zagłębia. Na początku lat 90. firmę podzielono na mniejsze spółki i rozpoczęła się likwidacja molocha. Gminy powołały w 1991 roku KZK GOP, który zajął się organizacją komunikacji miejskiej. Efekt to np. jednakowe bilety na autobusy i tramwaje we wszystkich miastach należących do związku. – Dziś jednak nie dostajemy żadnych pieniędzy od marszałka czy wojewody na utrzymanie komunikacji między miastami. Za wszystko płacą gminy. Byłoby znacznie łatwiej, gdyby organizacją transportu zajęła się właśnie Aglomeracja. Wtedy KZK GOP zostałby przez nią wchłonięty – przekonuje Kazimierz Górski, prezydent Sosnowca. Zwolennikiem pomysłu aglomeracji jest Roman Urbańczyk, przewodniczący KZK GOP. – Wchłonięcie KZK GOP przez Aglomerację nie będzie jednak takie proste, jak się może wydawać. KZK GOP działa bowiem również poza granicami tych 17 miast – tłumaczy. Gdyby jednak Aglomeracja zajęła się komunikacją, to region miałby też szanse na zdobycie olbrzymich unijnych dotacji na nowe torowiska czy autobusy. – Między Śląsk a Warszawę miało być podzielonych 270 mln euro dotacji na transport. Rzecz w tym, że żadne z miast nie było w stanie dać wkładu własnego, który był bardzo wysoki. Tramwaje Śląskie też nie mogły starać się o dotację, bo były zadłużone. Skończyło się tak, że pieniądze dostały inne miasta. Gdyby nasze miasta wystąpiły jako Aglomeracja, wszystko wyglądałoby inaczej – wyjaśnia Górski. Aglomeracja powinna też wziąć na swoje barki utrzymanie najważniejszych dróg w regionie. Dziś każde miasto zimą odśnieża tylko swój kawałek drogi. Bywa więc, że ta sama trasa jest w jednym miejscu pełna pośniegowego błota, a w innym – czarna. – To po prostu śmieszne. Dwupasmówki między miastami muszą mieć jednego zarządcę – mówi Górski. Rzymełka wśród zadań Aglomeracji wymienia również sprawy rekreacji. Przykład Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku w Chorzowie, którego nie chciały utrzymywać gminy, pokazał, jak trudno znaleźć pieniądze na utrzymanie parku, w którym odpoczywają mieszkańcy wielu miast. Dziś park podlega marszałkowi, ale w przyszłości mogłaby się nim zająć właśnie Aglomeracja Śląska. – W jednym mieście powinna być wspólna hala sportowa, w innym teatr czy park. Ludzie i tak już dziś jeżdżą w różne miejsce, by obejrzeć mecz czy spektakl. Tymczasem np. w Sosnowcu wszystko musimy utrzymywać z miejskiej kasy – dodaje Górski. Bardzo ważnym zadaniem Aglomeracji będzie też zmiana wyglądu peryferyjnych dzielnic miast. Sosnowiec np. ma już piękne centrum, a Katowice tunel pod rondem i nowoczesne biurowce, ale to wszystko za mało. – Wygląd tych miejsc uspokaja nas, że region się zmienia, ale przed nami wiele do zrobienia. Są stare, wypełnione familokami dzielnice, które wymagają miliardowych inwestycji. Aglomeracja musi mieć program ich rewitalizacji, a potem z takimi porządnymi projektami starać się o unijne dotacje – podkreśla Górski.