III dzień strajku w Solarisie. Zarząd: pracuje 75% załogi. Związkowcy: pracuje 10% załogi
Strajk w Solarisie cały czas trwa. Protest wychodzi już poza lokalne ramy i zaczyna coraz bardziej się upolityczniać, co nic dobrego nie wróży. Dla żadnej ze stron.
W medialnym eterze cały czas panuje też chaos informacyjny w zakresie udziału załogi w strajku. Zdaniem związków protestuje 90% załogi, z kolei zdaniem zarządu Solaris Bus & Coach strajkuje tylko 25% pracowników i od początku tygodnia wszystkie zakłady kontynuują, z mniejszymi lub większymi utrudnieniami, swoją pracę.
Zdaniem spółki
Rzecznik spółki Solaris Bus & Coach, Mateusz Figaszewski poinformował nas 26 stycznia, że wszystkie zakłady firmy „kontynuują, z mniejszymi lub większymi utrudnieniami, swoją pracę”. Rzecznik podkreślił, że władze spółki apelują do liderów zawiązków zawodowych o potwierdzenie, poprzez zawarcie porozumienia, wprowadzonych już podwyżek i zakończenie strajku oraz sporu zbiorowego. W przekazanej informacji Figaszewski przypomniał też, że uczestniczący w strajku pracownicy tracą przysługujące im wynagrodzenia za czas odstąpienia od pracy.
-„Od początku tygodnia, wbrew przekazywanym informacjom, wszystkie nasze zakłady kontynuują, z mniejszymi lub większymi utrudnieniami, swoją pracę. Wczoraj (wtorek) wykonaliśmy 3 z 8 zaplanowanych autobusów. Odbiory pojazdów, przy współudziale naszych klientów, prowadzone są zgodnie z planem” – podkreślił Mateusz Figaszewski i dodał:
-„Z kolei 26 stycznia - we wszystkich zakładach - do pracy przystąpiło więcej pracowników niż w poniedziałek i wtorek. W skali całej firmy udział w proteście zadeklarowało 25 proc. zatrudnionych. W obszarach bezpośrednio produkcyjnych ten wskaźnik wynosi 39 proc. Dziękujemy wszystkim pracownikom, którzy nieprzerwanie kontynuują oraz wznawiają pracę” – skomentował trzeci dzień strajku Figaszewski.
Dodatkowo rzecznik podkreślił, że pracodawca "w pełni respektuje prawo organizacji związkowych do podjęcia strajku - z poszanowaniem wszystkich przepisów, w szczególności tych dotyczących możliwości kontynuowania pracy przez pracowników firmy, którzy nie popierają strajku i się do niego nie przyłączają".
Mateusz Figaszewski przypomniał też, że 14 stycznia wszyscy pracownicy firmy otrzymali podwyżki w wysokości 5 proc. wynagrodzenia - minimum 270 zł brutto, co z premiami oznacza około 340 zł brutto. Ponadto grupa około 800 pracowników bezpośrednio produkcyjnych otrzymała dodatkową podwyżkę - dotyczy to elektryków, spawaczy, lakierników i brygadzistów.
ogólnopolska pikieta
Od poniedziałku w zakładach Solaris Bus & Coach trwa strajk generalny. Strajkujący domagają się wzrostu wynagrodzenia w wysokości 800 zł brutto dla każdego pracownika. Organizatorami strajku są Solidarność i OPZZ "Konfederacja Pracy".
W środę przewodniczący Zarządu Regionu Wielkopolska NSZZ "Solidarność" Jarosław Lange poinformował, że "w najbliższy poniedziałek organizujemy ogólnopolską pikietę wspierającą strajkującą załogę w firmie Solaris Bus. Na tę pikietę zapraszam wszystkie struktury związkowe i członków Solidarności oraz członków Konfederacji Pracy”.
„Trzymajcie się! Jesteśmy z wami!” – podkreślił Lange.
Od momentu rozpoczęcia strajku, listy z wyrazami wsparcia dla protestujących pracowników skierowało już ponad 40 zakładowych i międzyzakładowych organizacji związkowych NSZZ "Solidarność" zarówno z Wielkopolski, jak i innych części kraju.
PRZESIĄDŹ SIĘ NA:
Związkowa zbiórka
We wtorek z protestującymi w zakładzie w podpoznańskim Bolechowie spotkał się wiceprzewodniczący Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" Tadeusz Majchrowicz, który zapewnił członków związku, że będą oni mogli liczyć na wsparcie z funduszu strajkowego.
W internecie prowadzona jest także zbiórka na rzecz strajkujących. Jak poinformowali inicjatorzy zbiórki, „zebrane środki trafią do strajkujących pracowników, bez względu na to, czy należą do OPZZ Konfederacja Pracy, NSZZ Solidarność, czy też nie należą do związków zawodowych wcale, ale przystąpili do akcji strajkowej”. Wszyscy mają otrzymać kwoty w jednakowej wysokości.
Inicjatorzy zrzutki wskazali, że „pracodawca otwarcie oświadczył, że nie zapłaci pracownikom wynagrodzenia za okres strajku. Taktyka wzięcia pracowników +głodem+, odcięcia ich od wsparcia z zewnątrz (bezprawne oczekiwanie braku relacjonowania protestu, bezprawne niewpuszczenie prawników związkowych na teren zakładu pracy), musi spotkać ze wsparciem społecznym. Dlatego właśnie uruchamiamy tę zbiórkę. Pracodawcy muszą nauczyć się rozmawiać z załogą, szanować potrzeby pracowników. Menedżerowie muszą wreszcie zrozumieć, że ich zadaniem nie jest dbanie wyłącznie o zyski akcjonariuszy, ale także zagwarantowanie godnych płac pracownikom” – wskazano.
Do tej pory zbiórkę wsparło już niemal 1 tys. osób, na łączną kwotę ponad 72 tys. zł.
O Solarisie w Sejmie
26 stycznia przedstawiciele Lewicy spotkali się w Sejmie z przedstawicielami związków zawodowych w sprawie sytuacji w zakładach Solaris Bus & Coach. Jak przekazała PAP posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, w spotkaniu uczestniczyli: wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty (Lewica), przewodniczący Rady Dialogu Społecznego i OPZZ Andrzej Radzikowski, Piotr Ostrowski z szefostwa OPZZ, szef Konfederacji Pracy Michał Lewandowski oraz przedstawiciele komisji zakładowej OPZZ Konfederacja Pracy w zakładach Solaris.
-"Rozmawialiśmy o rozwoju sytuacji. Przede wszystkim o tym incydencie, do którego doszło, niewpuszczenia przedstawicieli centrali związkowej na teren strajkującego zakładu" - powiedziała posłanka.
Dziemianowicz-Bąk podkreśliła, że Lewica od początku wspiera pracowników w zakładach Solaris, jeszcze zanim do strajku doszło m.in. ona sama była obserwatorką podczas referendum strajkowego. "Jesteśmy tam po to, żeby obserwować, czy prawo pracy jest tam przestrzegane, czy przestrzegane jest konstytucyjne prawo do strajku. Nie wnikamy w treść ewentualnego porozumienia, natomiast apelujemy o to, żeby do tego porozumienia usiąść" - powiedziała.
Na konferencji w Sejmie związkowcy przedstawili swoje postulaty. Przewodniczący Organizacji Międzyzakładowej OPZZ "Konfederacja Pracy" Wojciech Jasiński przekazał, że do strajku przystąpiło 90 proc. pracowników tzw. produkcji bezpośredniej.