Gorlice: Pozbyli się nierentownych kursów

infobus
16.01.2008 10:08

Od 1 stycznia Miejski Zakład Komunikacyjny w Gorlicach dokonał zmiany w rozkładzie jazdy. Nowy wzbudza wiele emocji wśród pasażerów, bowiem zawieszona została większość niedzielnych i świątecznych kursów. Dodatkowo zniesione zostało prawo do bezpłatnych przejazdów, jakie mieli ci mieszkańcy naszego powiatu, którzy ukończyli 75 lat. Wynikało to z porozumienia pomiędzy gminami a MZK. Ponieważ gminy nie dopłacają już do ulgowych przejazdów, seniorzy muszą wykupywać cały bilet. Bezpłatne przejazdy przysługują tylko mieszkańcom Gorlic, bowiem miasto dopłaca do przyznanych im ulg. –Prywatni przewoźnicy nie żądają od nas pieniędzy, choć nie mają na ten cel dotacji. Nie bankrutują z powodu utraconych kilku złotych. Dlaczego MZK nie stać na taki gest? Czy to zła organizacja przewozów, a może przerost administracji –mówi głosem pełnym emocji Władysław Stępień, mieszkaniec Kobylanki. –Teraz za bilet do Gorlic i z powrotem musimy zapłacić niemal pięć złotych. To spory wydatek –dodaje. Pan Władysław zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt sprawy. –Osób, które do tej pory korzystały bezpłatnych przejazdów, nie jest wiele. Często z prostych względów –nie wejdą po wysokich schodach autobusu albo w ogóle nie mogą dojść na przystanek. Ceny biletów w autobusach MZK były wyższe niż u prywatnych przewoźników. Teraz tym bardziej będą wozić powietrze –denerwuje się. –Od starości nikt się nie wykupi. Taka sytuacja każdego kiedyś dotknie, nawet tych, którzy taką decyzję podjęli –dodaje. Ci, którzy nie wiedzieli o zmianie przepisów, narazili się na mandat za jazdę bez biletu. –Kilkoro mieszkańców zgłosiło się do mnie rozżalonych z powodu utraty dotychczasowych przywilejów i z prośbą o pomoc –mówi Krystyna Białoń, sołtys Krygu. –Prywatni przewoźnicy nie żądają od nas pieniędzy, choć nie mają na ten cel dotacji. Nie bankrutują z powodu utraconych kilku złotych. Dlaczego MZK nie stać na taki gest? Czy to zła organizacja przewozów, a może przerost administracji –mówi głosem pełnym emocji Władysław Stępień, mieszkaniec Kobylanki. –Teraz za bilet do Gorlic i z powrotem musimy zapłacić niemal pięć złotych. To spory wydatek –dodaje. Pan Władysław zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt sprawy. –Osób, które do tej pory korzystały bezpłatnych przejazdów, nie jest wiele. Często z prostych względów –nie wejdą po wysokich schodach autobusu albo w ogóle nie mogą dojść na przystanek. Ceny biletów w autobusach MZK były wyższe niż u prywatnych przewoźników. Teraz tym bardziej będą wozić powietrze –denerwuje się. –Od starości nikt się nie wykupi. Taka sytuacja każdego kiedyś dotknie, nawet tych, którzy taką decyzję podjęli –dodaje. Ci, którzy nie wiedzieli o zmianie przepisów, narazili się na mandat za jazdę bez biletu. –Kilkoro mieszkańców zgłosiło się do mnie rozżalonych z powodu utraty dotychczasowych przywilejów i z prośbą o pomoc –mówi Krystyna Białoń, sołtys Krygu. –Dotychczas gminy współfinansowały MZK w 40 proc. Rocznie do kasy wpływało z tego tytułu około 217 tys. złotych. A potrzebne jest dwukrotnie większe wsparcie –przynajmniej na poziomie 500 tys. złotych –mówi Kazimierz Sterkowicz, burmistrz Gorlic. Do sierpnia ubiegłego roku Sękowa, Moszczenica, Lipinki, Gorlice i Biecz związane były z MZK porozumieniem, na mocy którego pokrywały część kosztów ponoszonych przez zakład za wykonywanie na ich terenie usług przewozowych. –W sierpniu musieliśmy wypowiedzieć porozumienia, bowiem gminy nie zgodziły się na zaproponowane przez nas nowe warunki, które wynikały z rachunku ekonomicznego. Miasto nie może dopłacać do przewozów wykonywanych na terenie gmin, nie może też pozwolić sobie na finansowe straty w podległej sobie jednostce –podkreśla burmistrz. W budżecie miasta każdego roku zagwarantowana jest pewna pula pieniędzy dla MZK. –To 580 tys. złotych z tytułu ulg, jakie zakład stosuje dla mieszkańców miasta –wyjaśnia Kazimierz Sterkowicz. Na gminnych liniach zawieszono kursy o najniższej frekwencji, przede wszystkim w niedziele i święta. –To około 10 proc. kursów w skali roku, jakie wykonujemy –wyjaśnia Tadeusz Piecuch, prezes zarządu MZK w Gorlicach. Burmistrz Sterkowicz podkreśla także, że kondycja MZK już od dawna nie jest najlepsza, więc nie można jej jeszcze pogarszać. –Zdarzało się, że na niektórych trasach w autobusie jechały dwie osoby. Ich przejazd to dochód ośmiu złotych. Ledwie pokrywa to koszty paliwa, a pozostałe wydatki? –pyta burmistrz. Dla samego zakładu pojawiła się szansa na pozyskanie pieniędzy z Urzędu Marszałkowskiego. Pod koniec tego tygodnia będzie już wiadomo, czy gorlicki usługodawca dostanie kwotę, o jaką wnioskował. Jednym z ustawowych obowiązków, jakie mają gminy, jest zapewnienie transportu publicznego na ich terenie. –Obsługa mieszkańców w tym zakresie powoli normalizuje się. Nawiązaliśmy współpracę z prywatnymi przewoźnikami i od 1 stycznia uzupełnione zostały braki, jakie wyniknęły ze zmiany rozkładu jazdy MZK. Na razie opinie mieszkańców są pozytywne, choć nie brak drobnych interwencji dotyczących lepszego „dogrania”kursów na przykład z zaczynającymi czy kończącymi się w szkołach lekcjami –mówi Jerzy Wałęga, wójt gminy Moszczenica. –Mieliśmy zagwarantowane w budżecie pieniądze na dotacje dla MZK, ale podwojenie kwoty nie było w żaden sposób uzasadnione, a wartość ulg obliczono szacunkowo –dodaje. Gminy próbują znaleźć także rozwiązanie co do ulg dla seniorów. –Zaproponowaliśmy wykupienie od Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego ulgi dla tych, którzy ukończyli 75 lat i korzystają z transportu publicznego, ale okazało się, że dotacji nie można łączyć, więc taka opcja jest nierealna –wyjaśnia Małgorzata Małuch, wójt Sękowej. Na raziewięc władze gmin bacznie obserwują zaistniałą sytuację. –Jeśli okaże się, że naprawdę potrzebne są jakieś dodatkowe kursy, możemy ogłosić przetarg na wykonywanie takich usług. Pieniądze na dotacje dla MZK były zagwarantowane w budżecie i nadal jesteśmy skłonni partycypować w kosztach na dotychczasowych zasadach –podkreśla Czesław Rakoczy, wójt gminy Lipinki.