Gdańsk: Autobus pilnie potrzebny
Położone tuż przy granicy Gdańska Kowale nie mogą doczekać się autobusu do centrum, bo Urząd Marszałkowski od kilku miesięcy prowadzi spór z prywatnym przewoźnikom w sprawie dotacji biletów ulgowych. Dwuipółtysięczne Kowale dzieli na dwie części obwodnica. Nowe osiedle, powstałe w ostatnich latach 'po stronie gdańskiej’, cały czas się rozrasta. Już mieszka tam ponad 1,5 tys. ludzi, a co roku powstaje kilka nowych bloków. Wprowadzają się do nich przeważnie młode małżeństwa z dziećmi. I zaczyna się problem. Okolica jest ładna, budynki świetnie położone (do centrum Gdańska jest zaledwie kilka kilometrów) – ale kto nie ma samochodu, jest w trudnej sytuacji. Na teren osiedla nie wjeżdża żaden autobus – a w Kowalach nie ma prawie żadnej infrastruktury. Najbliższa szkoła jest w oddalonych o kilka kilometrów Kolbudach. Dowóz do szkoły zapewnia PKS, który dociera na skraj osiedla, ale poza tym jedyne autobusy jeżdżą ulicą Świętokrzyską, a ta od ostatnich bloków oddalona jest o dobre 20 minut szybkiego marszu. Dla dorosłego to nie kłopot – ale dla dzieci już tak. Przystanek na osiedlu jest od kilku miesięcy nieczynny. Wcześniej zajeżdżały tu autobusy prywatnego przewoźnika Roki Trans (zatrzymywały się przy ul. Zeusa), ale firma zrezygnowała. Teraz przystanek jest popołudniami i wieczorami okupowany przez młodzież, której służy za pijalnię piwa. – Dosłownie stajemy na głowie, by tak dopasować z mężem grafiki, aby zawsze ktoś mógł odebrać syna ze szkoły. Nie dość, że ciężko tu dojechać, to nawet jak się uda, trzeba przejść obok grupki agresywnej młodzieży. A puścić tam samego 12-latka to spore ryzyko – denerwuje się Justyna Kryńska, mieszkająca w Kowalach od ponad roku. – Codziennie odwożę córkę do szkoły w Gdańsku, ale przez to czeka 40 minut na pierwszą lekcję – wtóruje jej Krzysztof Sarnecki. – Muszę być wcześniej, bo sam nie mogę spóźnić się do pracy. Przecież nie puszczę córki, by sama szła taki kawał drogi i to jeszcze przy ruchliwej ul. Świętokrzyskiej, która jest dojazdową drogą do obwodnicy. Do Kowali chce jeździć firma Planetobus, ale tylko pod warunkiem dotacji urzędu marszałkowskiego do biletów ulgowych. – Bez tego po prostu się nie opłaca – mówi Jakub Sachse, właściciel firmy. Na dotacje na razie nie ma jednak szans, bo urząd i przewoźnik zupełnie inaczej interpretują przepisy. – Mamy już nawet zarezerwowane pieniądze, ale nie możemy ich dać komuś, komu zgodnie z przepisami nie przysługują – mówi marszałek województwa Jan Kozłowski. Sachse upiera się jednak, że to on ma rację. – Cały czas jesteśmy gotowi jeździć do Kowali, ale wciąż 'boksujemy się’ z urzędnikami – mówi. O wydanie opinii napisał nawet do Ministerstwa Transportu. Sołtys wsi Kowale liczy, że problem będzie rozwiązany. – Już dawno by go nie było, gdyby nie to, że Kowale nie są, jak się wielu wydaje, dzielnicą Gdańska. Ale za kilka miesięcy ulice na osiedlu będą rozbudowane i jak tylko zbudujemy pętlę, autobusy zaczną jeździć. Jestem przekonana, że tak będzie – podkreśla sołtys Emilia Jóźwik.