Najnowsze w Infoship
Brakuje najnowszych.

Elektryczna przyszłość Ursusa

infobus
17.10.2017 07:08

-„Chcemy się specjalizować w elektrycznych autobusach” – mówiłPAP przewodniczący rady nadzorczej Ursus Bus, Maciej Srebro. Jego zdaniem toniesamowity moment dla branży, wszyscy – bez względu na tradycję – startują ztego samego poziomu.

Kilka dni temu MZK w Zielonej Górze rozstrzygnął – po ponadpięciu miesiącach – przetarg na dostawę 47 autobusów elektrycznych. Ozamówienie ubiegały się dwa podmioty – cieszący się 15-letnią tradycją wprodukcji autobusów Solaris, oraz konsorcjum Ursus Bus i Ursus. Wygrałokonsorcjum Ursusa, które zaoferowało niższą cenę – 96,5 mln zł. Pierwsze”elektryki” lubelskiej fabryki Ursusa mają się pojawić nazielonogórskich ulicach w lipcu przyszłego roku, ostatnie – pod konieclistopada.

Zielonogórskie zwycięstwo

Jak mówi PAP Maciej Srebro, to największy kontrakt nadostawę autobusów elektrycznych w Polsce i jeden z największych w Europie. Wramach kontraktu konsorcjum przeszkoli kierowców nowych autobusów. – „Onesię bardzo specyficznie prowadzą, trzeba to robić zdecydowanie bardziejspokojnie i delikatnie, bo mają naprawdę duże przyspieszenie” – wyjaśnia.

Dla liczącej dwa lata spółki-córki Ursusa to wielkikontrakt, choć – jak podkreśla Maciej Srebro – nie pierwszy. -„Ursus Buswykonał już kontrakt dla Warszawy na 10 autobusów elektrycznych,zrealizowaliśmy kontrakty na autobusy dieslowskie, sam Ursus wyprodukowałtrolejbusy dla Lublina” – podkreśla.

W jego opinii rynek będzie rósł, więc kontraktów będziecoraz więcej. -„Wiemy, że Warszawa chce domówić elektryczne autobusy, innemiasta też mają zamiar” – powiedział. To z jednej strony wynik rządowegoprogramu rozwoju elektromobilności, z drugiej – wyborów samorządowych, podczasktórych kwestie ograniczenia szkodliwych emisji staną pewnie w centrum uwagi.

Nie tylko autobusy

Ursus wychodzi na przeciw tym e-trendom. Jak zapowiedziałMaciej Srebro, już w listopadzie zostanie zaprezentowany prototyp elektrycznegosamochodu dostawczego. Taki pojazd mógłby przejąć w przyszłości funkcjęwycofywanych diesli. Choć – jakpodkreślił przewodniczący rady nadzorczej Ursus Bus – potencjał polskiego rynkujest ogromny i spółki Ursusa liczą przede wszystkim na krajowe kontrakty, alenie zaniedbują rynków zagranicznych, w tym najbardziej wymagających.

-„Nasze autobusy jeżdżą pilotażowo w Szwecji iNiemczech, liczymy na współpracę z tamtejszymi operatorami. Mamy teżhomologowany autobus elektryczno-wodorowy własnej produkcji” – wyliczył. Chodzio mieszczący 75 pasażerów City Smile Fuel Cell Electric Bus, który spala ok. 7kg wodoru na 100 km. Jak wyjaśnił Srebro, ogniwo wodorowe zwiększa zasięgautobusu z ok. 250 km na jednym ładowaniu do ok. 450 km. Jak mówił, w takim mieściejak Zielona Góra, owe 250 km dla pełnodziennej pracy autobusu jest być możewystarczające, ale w przypadku Warszawy już niekoniecznie. Zaznaczył, żeZielona Góra buduje własną infrastrukturę punktów szybkiego ładowaniaautobusów.

Takim pojazdem mogą być zainteresowane kraje, które zewzględu na nadmiar energii produkowanej z odnawialnych źródeł, mogą produkowaćduże ilości czystego wodoru.

Cel: eksport

Jak dodał Maciej Srebro, spółki Ursusa są też aktywne narynkach krajów bałkańskich. „Niewykluczone, że będziemy zainteresowaniwspółpracą z lokalnymi partnerami i operatorami. Być może będziemyzainteresowani akwizycją producentów autobusów na Bałkanach i współpracą ztamtejszymi operatorami” – mówił.

Nowe pojazdy nie są jednak tanie – elektryczny autobuskosztuje ok. 1,900 mln zł, czyli dwa razy więcej niż dieslowski. I wciąż sąmiasta – jak np. Kraków – które ogłaszają duże przetargi na autobusydieslowskie. „Kiedy jednak spojrzymy na sumę kosztów zakupu i kosztówużytkowania w okresie 10-letnim, to zobaczymy, że autobus elektryczny staniesię tańszy od tradycyjnego. Dodatkowo uzyskujemy niewymierne koszty związane zezdrowiem mieszkańców i czystym powietrzem w ośrodkach miejskich – podkreślił.

Lubelska fabryka Ursusa nadal produkuje diesle, ale – jakmówi Maciej Srebro – to wciąż biznesowy „czerwony ocean”, w którymwszyscy „morderczo konkurują”, z którego spółki grupy powoli chcąwychodzić. Swą przyszłość widzą w „błękitnym oceanie”, czyli mniejkonkurencyjnym rynku pojazdów bezemisyjnych. (PAP)