Dlaczego w Warszawie palą się autobusy?

infobus
22.04.2009 00:20
Trzy pożary warszawskich autobusów w przeciągu kilku dni wywołały do tablicy zarówno przedstawicieli największego stołecznego przewoźnika –MZA, jak i producentów. Na wtorkowej konferencji prasowej poświęconej omówieniu przyczyn takiego stanu rzeczy pojawili się Solagne i Krzysztof Olszewscy z Solarisa oraz Franciszek Gaik –przedstawiciel Polskich Autobusów. Zabrakło natomiast reprezentanta MAN-a. Koncern przygotował jedynie krótkie oświadczenie, w którym czytamy, iż o pożarze swojego autobusu w Warszawie dowiedział się z … mediów. Przypomnijmy, iż 8 kwietnia 2009 roku na Trasie Łazienkowskiej doszczętnie spłonął 8-letni Solaris Urbino 15. W przeciągu kilku kolejnych dni doszło do pożarów dwóch autobusów –Jelcza M181M oraz MANa NG313. Nie ma jeszcze oficjalnych informacji na temat przyczyn tych pożarów, sprawę bada prokuratura oraz dwie komisje –wewnętrzna MZA oraz powołana przez Ratusz. Na wtorkowej konferencji prasowej przedstawiciele producentów autobusów próbowali przekonać, iż pożary pojazdów zdarzają się na całym świecie. Autobusy palą się tak samo jak stodoły albo domy –mówił Krzysztof Olszewski. Trzeba robić wszystko, aby uniknąć pożarów, ale całkowicie ich się nie wyeliminuje. Kiedy pali się autobus ośmioletni nie możemy mówić o wadach konstrukcyjnych. To jest odpowiedzialność tego, kto ten autobus eksploatuje –dodał przewodniczący Rady Nadzorczej w Solarisie. Marnym pocieszeniem dla Warszawiaków są także przedstawione dane statystyczne, które miały udowodnić, iż w innych krajach europejskich pożary autobusów zdarzają się znacznie częściej niż w Polsce. Przykładowo w Niemczech pożarem zostaje dotkniętych 1-2% taboru autobusowego, z czego ponad 60% wybucha w komorze silnika. – W Finlandii jeździ 9450 miejskich autobusów, z czego rocznie dochodzi do pożaru w 33 z nich. To stanowi 0,35% całej floty. W Warszawie jest 821 autobusów Solaris i Neoplan z naszej fabryki, a od 2001 r. miały miejsce tylko cztery ich pożary – mówił Krzysztof Olszewski. Mimo to, jak przekonywał Franciszek Gaik, autobusy są i tak najbezpieczniejszym środkiem transportu publicznego.
Problem niskopodłogowców
Olbrzymi procent palących się autobusów stanowią autobusy niskopodłogowe. Dlaczego? Otóż ich największą wadą jest silnik znajdujący się w tylnej części pojazdu. W momencie wybuchu pożaru kierowca ma znacznie mniej czasu na reakcję. Sposobem na zniwelowanie tego problemu byłyby montowane w komorach silnika czujniki temperatury, które w momencie zagrożenia uruchamiają proszkowe gaśnice. Takie urządzenia, kosztujące 10.000 zł każde, pojawią się w nowych Solarisach, które już niebawem zostaną zakupione przez MZA. Dlaczego dopiero teraz? Polak mądry po szkodzie –to wszystko co na ten temat miał do powiedzenia Prezes Spółki –Mieczysław Magierski. Dziś żaden z warszawskich pojazdów nie ma zamontowanego takiego systemu. We wszystkich wozach są jedynie gaśnice.  
Co zrobią MZA?
Zarząd Miejskich Zakładów Autobusowych podjął decyzję o przeprowadzeniu kontroli autobusów. W związku z tym kierownikom oddziałów zostały cofnięte urlopy wypoczynkowe –mają oni na bieżąco nadzorować prowadzone działania i informować o ich rezultatach. Dodatkowo dla celów wyjaśnienia przyczyn pożarów, jak już wspomnieliśmy, została powołana specjalna wewnętrzna komisja.
W związku z pożarami autobusów i działaniami Inspekcji Transportu Drogowego rozpoczęły się także nadzwyczajne, niezapowiedziane kontrole prowadzone przez Prezesa Zarządu. Mieczysław Magierski, posiadający uprawnienia diagnosty na stacji kontroli pojazdów, osobiście sprawdzał losowo wybrane pojazdy marki Solaris z zajezdni Ostrobramska i Woronicza. Wozy były przeglądane na oddziałowych stacjach kontroli pojazdów włącznie ze sprawdzaniem podwozia na kanale. W czasie kontroli stwierdzono w niektórych autobusach wycieki płynów eksploatacyjnych i inne usterki. Większość usterek stwierdzono w wozach serwisowanych przez firmę zewnętrzną. W związku z tym prowadzone jest postępowanie wyjaśniające, w przypadku stwierdzenia win zostaną wyciągnięte konsekwencje. Aby uspokoić nieco pasażerów należy dodać, że stwierdzone usterki nie zagrażały bezpieczeństwu podróżnych, jednak należało je usunąć, aby uniknąć ryzyka poważniejszych napraw. Kontrole będą prowadzone aż do wyjaśnienia wszelkich wątpliwości. Jak powiedział szef MZA planowane jest odejście od serwisowania autobusów przez firmy zewnętrzne, bo znacznie pogorszyła się jakość świadczonych przez nie usług. W tym celu wdrażany jest program modernizacji zajezdni autobusowych, w których w najbliższym czasie ma pojawić się sprzęt diagnostyczny, który używany będzie do codziennej kontroli stanu technicznego pojazdów. MZA chcą także zatrudnić 40 mechaników.
Dodatkowo Zarząd MZA powołał również specjalny zespół, w skład którego wchodzi m.in. ekspert ds. pożarnictwa. Jego członkowie mają stwierdzić, czy autobusy można dodatkowo zabezpieczyć przed ryzykiem pożaru. Jednym z pomysłów jest wprowadzenie, jako jedno z niewielu przedsiębiorstw w Polsce, w nowych wozach detektorów pożaru, wyposażonych w środek gaśniczy i reagujących automatycznie na niebezpieczne podwyższenie się temperatury komory silnika. Zarząd MZA rozważa wprowadzenie do specyfikacji planowanego przetargu na zakup nowych autobusów preferencji dla producentów oferujących pojazdy seryjnie wyposażone w ten system.
Dlaczego palą się autobusy?
Tego nie wiemy. Odpowiedzi na to pytanie nie znaleźli ani przedstawiciele producentów, ani przewoźnika. Nie znamy także, nawet wstępnych, efektów prac komisji i zespołów powołanych do zbadania przyczyn zapaleń. Nieprawdziwe okazały się także prasowe doniesienia o zwolnieniach w MZA. Jak wyjaśnił Mieczysław Magierski decyzje personalne zostaną podjęte dopiero po podsumowaniu wyników kontroli.