Częstochowa: W MPK się dogadali
Dopiero o godz. 22, po całodniowych negocjacjach, rozstrzygnęły się losy strajku w MPK. Tramwaje i autobusy wyjadą w środę normalnie na trasy. Rozmowy trwały cały dzień, z krótkimi przerwami. Brał w nich udział wiceprezydent Bogumił Sobuś. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że wieczorem padła groźba likwidacji bądź upadku firmy, jeśli pracownicy będą się upierali przy 350-złotowej podwyżce. Oraz o utrzymaniu w dotychczasowej formie autobusów, które o północy rozwożą kierowców i motorniczych do domów, a skoro świt przywożą ich do pracy. – Pójdziecie na bezrobocie – usłyszeli protestujący. Wtedy zaczęli mięknąć.
Przed godz. 22 związkowcy wynegocjowali z prezesem MPK umowę, mówiącą o 214-złotowej podwyżce – ale decyzja o jej przyjęciu bądź odrzuceniu należała do załogi. Na placu zastawionym unieruchomionymi autobusami gorączkowo czytano komunikat. Znalazły się tam też przeprosimy dla mieszkańców Częstochowy, których wczorajszy strajk kompletnie zaskoczył.
Choć strajk formalnie nim nie był – bo taki trzeba z wyprzedzeniem zapowiedzieć. Kierowcy i motorniczowie wzięli wczoraj dzień wolny na żądanie.