Częstochowa: Reymontowa luka
Nowa linia do Krakowa – najwcześniej w kwietniu 2008 roku. W lukę po omijającym od niedzieli (9 grudnia) Częstochowę pociągu pospiesznym Reymont do Krakowa chce wejść PKS. Proponuje bilety o kilkanaście złotych tańsze od kolejowych. Autobus wyjeżdżający z Lublińca zatrzymywałby się w Herbach, Blachowni, Częstochowie, Myszkowie, Zawierciu i Olkuszu. Wyjazd ok. godz. 6.30, przyjazd pod Wawel przed 10. Rozkład jazdy pokrywałby się z godzinami kursowania Reymonta. Cenę biletu z Częstochowy do Krakowa skalkulowano na ok. 20 złotych, podczas gdy bilet na Reymonta pierwszej klasy kosztował 49,50 złotych, a drugiej 33 zł.- Przygotowujemy rozkład jazdy, trasę, cennik, przystanki – tłumaczy Jan Strzyż, prezes lublinieckiego PKS-u. – Uruchomienie procedur zajmie nam co najmniej 3-4 miesiące.Ustawa o transporcie nakłada na przewoźników obowiązek występowania do Urzędu Marszałkowskiego o zezwolenie na każdy kurs, który przebiega przez dwa różne powiaty. Urząd musi pytać o zgodę starostów powiatów, przez które przebiega planowana trasa.Przed wystąpieniem o zezwolenie do UM przewoźnik będzie musiał ustalić z innymi PKS-ami warunki korzystania z ich dworców autobusowych. W marcu 2007 r. zawierciański PKS uruchomił kilka nowych linii pomiędzy Częstochową a Krakowem, ale już na dniach zapadnie decyzja o tym, że kurs będzie się odbywał tylko w weekendy, bo jest nierentowny. Wpływ na to miała postawa pekaesów częstochowskiego i myszkowskiego, które odmówiły zawierciańskiemu udostępnienia swoich dworców. W efekcie autobus ruszał z mało atrakcyjnego przystanku, omijał Myszków i jechał przez mniejszy Siewierz.- Nie wpuścimy na nasz teren nowej linii, jeśli będzie się pokrywała z już istniejącą – zastrzega Andrzej Nowak, kierownik działu przewozów PKS Zawiercie. – Linia nie może kursować w godzinach naszych kursów do Zakopanego i Krakowa – mówi Andrzej Wróbel z częstochowskiego PKS-u. – Linia będzie rentowna, jeśli codzieenniue pojedzie 30-35 osób – twierdzi tymczasem Jan Strzyż.Uruchomieniem linii do Krakowa nie jest zainteresowany żaden z prywatnych przewoźników z naszego regionu. – Skupiamy się na przewozach lokalnych, bo na tym można więcej zarobić – mówi Jan Kanczura, współwłaściciel Biesy Częstochowa.