Częstochowa: PKS-y porzucają Jurę, wsie bez komunikacji
Prywatyzacja PKS-ów w Częstochowie, Lublińcu i w Myszkowie utknęła w martwym punkcie, bo nie ma na nie chętnych – informuje Dziennik Zachodni.
W Lublińcu dwie próby sprzedania skończyły się fiaskiem, a teraz spółka ma sprzedać nieruchomości. W Częstochowie trwa wycena przedsiębiorstwa, które pójdzie pod młotek. Przewoźnikom grozi plajta i likwidacja. Tną nierentowne kursy zostawiając pasażerów na lodzie.
Do wielu miejscowości nie docierają ani PKS-y, ani prywatni przewoźnicy. Tak jest na przykład w Suliszowicach w gminie Żarki.
Mamy kłopoty z wydostaniem się z Suliszowic, a później z dotarciem do domów. Musimy liczyć na pomoc sąsiadów mających samochody, kiedy musimy coś załatwić w mieście – mówi Barbara Osińska, mieszkanka Suliszowic w powiecie myszkowskim.
Mieszkańcy powiatów częstochowskiego, kłobuckiego, myszkowskiego i lublinieckiego coraz częściej zmuszeni są do korzystania z autostopu.
Niektórzy z naszej wsi dochodzą do pobliskiej drogi wojewódzkiej i łapią okazję, bo inaczej nie dostaną się do Żarek czy Myszkowa – mówi Edyta Skrzypiciel z Czatachowy.
Kłopoty z dojazdem mają też mieszkańcy Koszęcina. Skarżą się do wójta, by interweniował w sprawie przywrócenia kursów.
– Ludzie wielokrotnie zgłaszali ten problem, ale nie ma żadnego zainteresowania ani ze strony państwowych, ani prywatnych przewoźników. Pracujący do późnego wieczora nie mają jak wrócić do domów – twierdzi Grzegorz Ziaja, wójt Koszęcina.
Ostatnie autobusy wyjeżdżają z Lublińca do Koszęcina około godz. 18. Także kursy z Częstochowy do Koszęcina nie odbywają się później niż o godz. 18.
Prywatni przewoźnicy obstawiają tylko najbardziej rentowne linie, a PKS-y wycofują się z kursów przynoszących straty. Niektóre gminy rozwiązują problem dofinansowując nierentowne kursy. Na trasie z Choronia (gmina Poraj) do Starej Kuźnicy jeździ prywatny przewoźnik, którego dotuje właśnie gmina.
Lublinieckiego i częstochowskiego PKS-u starostwa nie zamierzają wziąć pod finansowe skrzydła.
Myszkowski PKS czeka jeszcze na decyzję radnych powiatowych. Jak twierdzi starosta Łukasz Stachera, radni jeszcze w sierpniu zdecydują, czy starostwo powinno przejąć PKS.
Na trasach Panki-Kałmuki-Hutka-Kłobuck oraz Częstochowa-Kłobuck przez Pierzchno i Grodzisko autobus jeździ tylko dwa razy dziennie. Częstochowski PKS nie zgodził się na uruchomienie, na wniosek starostwa, dodatkowych połączeń. Do Czatachowy nie jeździ w wakacje żaden PKS z Myszkowa.
Poza wakacjami, autobus jedzie rano, ale po południu dojeżdża tylko do Zawady. Dla starszych mieszkańców dojście stamtąd do domu to duży problem. Do Sokolnik, Bliżyc i Zagórza w gminie Niegowa autobus dociera dwa razy dziennie.
Mieszkańcy narzekają, że to mało, bo z Myszkowa, gdzie pracują i się uczą, nie mają jak się dostać wieczorem do domów. Mieszkańcy Wędziny w gminie Ciasna narzekają na zawieszenie kursu PKS-u, który dotychczas przyjeżdżał po godz. 17. W związku z tym wiele osób pracujących w Lublińcu i Ciasnej ma ogromne problemy z powrotem z pracy.