Bzdura tygodnia: Prezes MZA ma w nosie pasażerów
Absurd! Ratusz zamknął w zajezdniach nowe autobusy, by… się nie psuły – pisze FAKT. Tego już za wiele! Szef Miejskich Zakładów Autobusowych Mieczysław Magierski (40 l.) ukrył w zajezdniach nowoczesne i klimatyzowane pojazdy. Urzędnika nie obchodzi, że zwykli ludzie przeżywają katusze w rozlatujących się i gorących jak piekarniki ikarusach. –Autobusy trzymamy w bazach na wszelki wypadek –śmieją się pasażerom w twarz władze MZA.
Dlaczego na ulice wysyłane są stare ikarusy, zamiast wygodnych solarisów i MAN-ów? – Dziesięć procent wozów niskopodłogowych musi zostać w zajezdniach na wypadek podmiany – raczy kpić Adam Stawicki (32 l.), rzecznik MZA – Gdyby zostały one wysłane na trasy, to w razie awarii nie mielibyśmy czym ich zastąpić – dodaje. W Warszawie jeździ ok. 800 autobusów niskopodłogowych. Łatwo więc policzyć, że MZA każdego dnia „na wszelki wypadek’ blokuje aż 80 nowiusieńkich wozów! – To jakaś paranoja! Przecież wystarczyłoby zaledwie kilka rezerwowych autobusów –denerwuje się Elżbieta Bartosiewicz (55 l.), pasażerka. – Przez te głupie zarządzenia muszę jeździć rozwalającymi się ikarusami. I to w najgorszy upał, kiedy, w środku tych rupieci można się uprażyć – złości się. Ale Mieczysław Magierski nie przejmuje się tym: sam pracuje w klimatyzowanym biurze i stalowymi trumnami podróżować nie musi.