Bytów: Wielkie cięcia kursów i nowy prezes w PKS
Jednym cięciem bytowska firma PKS zlikwidowała lub mocno skróciła i zmieniła aż 63 kursy. Szef działu przewozów tłumaczy, że żadnemu podróżnemu krzywda się nie stanie, bo i tak mało kto tymi autobusami jeździł, a jeśli ludzie już jeździli, to teraz w ramach alternatywy zostaje im inny kurs. PKS chce oszczędzać. Ponadto firma ma teraz nowego prezesa. Został nim wiceburmistrz Bytowa Leszek Waszkiewicz, który jest w poniedziałek pierwszy dzień w pracy. Pewnie będzie chciał sprawdzić, czy wszystkie cięcia były uzasadnione. A jest tego sporo.
–Wśród 63 pozycji jest 20 kursów zawieszonych, a reszta to tylko zmiana oznaczenia. Np. z codziennego na robocze, skrócenie trasy albo ograniczenie kursowania w wakacje –wyjaśnia Mirosław Grzanka, szef działu przewozów spółki PKS. –To nie są całkowite cięcia, ale raczej kosmetyka. Ludzie nie powinni odbierać tego w ten sposób, że coś im odbieramy. Jeśli jeden autobus przestanie jeździć, to i tak pozostanie drugi –dodaje.
Dziennik Bałtycki przyjrzał się niektórym zmianom. Wśród zawieszonych 20 kursów aż 10 dotyczy gminy Miastko. Chodzi o niedzielne połączenie Bielsko –Słupsk, Koczała –Bielsko na 6 kilometrach w niedzielę, Miastko –Niedźwiady w niedzielę czy poranny kurs w dni robocze o godz. 7.15 relacji Miastko – Słosinko.
–W zamian wydłużamy kurs Miastko –Miłocice do Słosinka –broni pomysłu Grzanka.
W rejonie Bytowa w ferie szkolne znika kurs o 11.20 do Kościerzyny. Wiele kursów zmieniono np. z codziennych na kursujące tylko w niedziele i święta. Skrócono też niektóre dojazdy. Chociażby Słupsk –Brusy do Słupsk –Dziemiany. Powrót już nie Brusy –Bytów, ale Dziemiany –Bytów, bo podobno nikt do Brus nie jeździł.
–Młodzież szkolna na pewno nie ucierpi –uspokaja Grzanka. –Do 19 czerwca przedłużamy funkcjonowanie wszystkich kursów, które w jakimś stopniu dowoziły młodzież –podkreśla.
Jednak od 1 września już tych połączeń nie będzie. –Ale jest ich i tak jak na lekarstwo –zaznacza Grzanka.
Po uzgodnieniu ze szkołą częściowo „wylatuje”kurs relacji Rokity –Czarna Dąbrówka. Autobus będzie jeździł tylko w poniedziałki i czwartki. Kurs Bytów –Kościerzyna o 11.30 został skrócony do Nakli i Studzienic. Słupsk –Bytów przez Czarną Dąbrówkę został skrócony do relacji Słupsk –Nożyno, bo na tej trasie jeżdżą dziennie trzy autobusy.
–Zrobiliśmy to, by z Czarnej Dąbrówki nie jechał trzeci autobus do Bytowa i z Bytowa nie jechał do Czarnej. I wszystko. Jest 50 km oszczędności? Jest! –wylicza Grzanka.
Niespodzianki nie było. Wiceburmistrzowi Bytowa Leszkowi Waszkiewiczowi powierzono stanowisko prezesa spółki PKS. Funkcję tę będzie pełnił tylko przez rok, bo tyle czasu pozostało do końca kadencji obecnemu zarządowi. Później może ubiegać się o pełną, pięcioletnią kadencję.
Wybór Waszkiewicza jest szeroko komentowany nie tylko w lokalnym środowisku politycznym. Spekuluje się, że trafił na tą intratną posadę (12 tys. zł brutto miesięcznie wobec 7,5 tys. zł na stanowisku wiceburmistrza –dop. red.), bo jest członkiem rządzącej powiatem Platformy Obywatelskiej. O tym, że jest pewniakiem wśród 11 kandydatów mówiono od dawna.
–Robiliśmy nawet zakłady. Waszkiewicz był głównym faworytem –zdradza Barbara Błaszkowska, radna wojewódzka z Samoobrony.
W wygraną nie wierzył nawet jeden z kandydatów, były prezes firmy PKS Marian Kuten. –Namówiono mnie do startu, ale wiedziałem, że nie wygram mimo uprawnień i przedstawienia dobrego programu –mówi Kuten.
Rada Nadzorcza wybrała jednak Waszkiewicza. –Nie było idealnej kandydatury, więc długo się zastanawialiśmy. W końcu zdecydowaliśmy się na Waszkiewicza –mówi Jan Urban, członek Rady Nadzorczej spółki PKS.
Teraz nie ustają często bardzo kąśliwe komentarze. –Konkurs musiał się odbyć, bo tak stanowi prawo. Jednak wybranie Waszkiewicza było wiadome od dawna –mówi radny Edward Wałdoch.
Opozycja nie pozostawia suchej nitki na decyzji Rady Nadzorczej. –Konkurs był przykrywką, bo jasne było kto wygra. Członkowie Platformy Obywatelskiej nie muszą się martwić. Ich koledzy z pewnością nie zostawią ich na lodzie załatwiając intratne stanowisko –komentuje radny powiatowy Wojciech Duda, który przypomina sprawę byłej wójt Parchowa Władysławy Łangowskiej. –Długo bezrobotna nie była. Koledzy szybko załatwili jej stanowisko specjalisty w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Tuchomiu –dodaje Duda.
Waszkiewicz pracę zaczyna od poniedziałku, a jego niedawny szef, burmistrz Bytowa Ryszard Sylka, będzie musiał poszukać kandydata na porzucony fotel wiceburmistrza.
–Wiedziałem już wcześniej, że Leszek Waszkiewicz będzie ubiegał się o tą posadę, ale z poszukiwaniem następcy czekałem do momentu wybrania go na stanowisko prezesa firmy PKS –mówi Sylka. –Mam już nawet trzech kandydatów na to stanowisko. Jeśli żaden z nich nie będzie chętny, to urząd poprowadzimy wspólnie z moim zastępcą Adamem Leikiem.
Z Leszkiem Waszkiewicz, nowym prezesem powiatowej spółki PKS, który porzuca stanowisko wiceburmistrza Bytowa, rozmawia Marcin Pacyno
Czy mam Pan już wizję rozwoju spółki PKS?
Z analizy finansowej przedsiębiorstwa wynika, że gdyby nie dotacje do przewozów i biletów miesięcznych, to spółka przynosiłaby straty. To one ratują kondycję finansową firmy. Dlatego pierwszym moim posunięciem będzie spowodowanie aby to inne kierunki działalności spółki, czyli naprawa samochodów, diagnostyka, stacja paliw, przynosiły większe zyski i bilansowały działalność firmy. Z drugiej strony należy ograniczać straty tam gdzie są generowane, czyli przewozy i system pracy kierowców. Nad tym na początku będę się skupiał.
W PKS od dawna głównym problemem są także konflikty pomiędzy załogą, związkami i prezesami. Jak planuje Pan tą sprawę załagodzić?
W tym przypadku najlepiej uczyć się na błędach poprzedników, a głównym błędem było wybieranie sobie części załogi, którą faworyzowano. To właśnie powodowało konflikty i tworzenie się obozów zwolenników i przeciwników prowadzącego firmę. Ja nie zamierzam tak postępować. Dla mnie wszyscy pracownicy będą równi. Nie będzie faworytów. Wszyscy muszą zapracować po równo na wynik finansowy.
Co spowodowało, że zdecydował się Pan wystartować w konkursie na stanowisko prezesa i zrezygnował z funkcji wiceburmistrza?
Bycie wiceburmistrzem jest kadencyjne. Moja praca w samorządzie za półtora roku może się skończyć. Nie każdemu samorządowcowi udaje się znaleźć zatrudnienie. Dlatego od dawna przygotowywałem się do objęcia tego stanowiska i rozpocząłem naukę. Skończyłem studia z zarządzania, marketingu i public relations. Teraz nadarzyła się okazja by odejść z samorządu będąc na szczycie, bo tak to oceniam. W ostatnich trzech latach udało się przygotować wiele dobrych wniosków i pozyskać dla samorządu wiele środków. Teraz mogę odejść z funkcji wiceburmistrza z podniesionym czołem. Nie odchodzę, bo zostałem wyrzucony, ale odchodzę po dobrze wykonanej pracy.
Bycie prezesem PKS to też kadencyjność, bo umowa jest podpisana zaledwie na rok?
To prawda, ale moje życie to pasmo wyzwań. Tak jest też w tym przypadku. Udowodnię, że jestem wart tej posady. Mam dobre pomysły na zarządzanie tą firmą i jestem pełen optymizmu. Liczę, że przy najbliższym konkursie będę brany pod uwagę jako główny kandydat. Teraz mam rok czasu na udowodnienie swojej przydatności. Pracy jest wiele, ale efekty będą widoczne. Zapewniam, że po tych 12 miesiącach firma PKS będzie świetnie działającą spółką i nikt nie będzie miał wątpliwości, że zasługuję na podpisanie kolejnej umowy. Liczę, że zostanę wtedy prezesem na kolejne 5 lat.
Doświadczony na wielu politycznych frontach geodeta bierze się za kierowanie firmą PKS
Leszek Waszkiewicz z niejednego politycznego pieca chleb jadł i niejedną funkcję pełnił. Ten inżynier geodeta ma 45 lat. Mieszka w domu jednorodzinnym w Bytowie wraz z dwójką dzieci i żoną. Jego pasją jest polityka, ale zajmuje się też sportem. To dzięki niemu odbywają się halowe turnieje piłkarskie.
W latach 1990-95 pełnił funkcję kierownika Wydziału Geodezji. W 1994 roku wystartował w wyborach samorządowych. Został wtedy radnym miejskim. Pięć miesięcy przed końcem kadencji, gdy z funkcji burmistrza odwołano Stanisława Marmołowskiego, wszedł na jego miejsce. Po kolejnych wyborach ponownie dostał się do Rady Miejskiej. Wybrano go zastępcą burmistrza Jerzego Barzowskiego. Sprawował ten urząd przez pełne 4 lata.
W kolejnych wyborach w 2002 roku kandydował na stanowisko burmistrza z listy lokalnego ugrupowania o nazwie Porozumienie Samorządowe. Nie udało się, bo wybory wygrała Niezależna Inicjatywa Wyborcza dowodzona przez Stanisława Marmołowskiego. Waszkiewicz musiał się zadowolić pełnieniem mandatu radnego. W tym czasie prowadził też własną firmę geodezyjną.
Przez cztery lata był aktywnym opozycjonistą ostro krytykującym pracę włodarzy. Dzięki temu zyskał wielu zwolenników i po raz kolejny został radnym. Porozumienie Samorządowe zawiązało koalicję z Prawem i Sprawiedliwością oraz Platformą Obywatelską. Waszkiewiczowi dano stanowisko wiceburmistrza.
Gdy bytowscy działacze PiS zaczęli rezygnować z członkostwa w swojej partii, co było formą protestu przeciwko wyrzuceniu z partii radnego Henryka Wiczkowskiego, Waszkiewicz też zmienił barwy. Zapisał się do Platformy Obywatelskiej.
W rozmowie z Dziennikiem Bałtyckim stwierdził, że porzucił fotel wiceburmistrza w obawie przed wynikiem kolejnych wyborów. Mógł stracić wiele, bo 7,5 tys. zł miesięcznie brutto. Jako prezes spółki PKS zarobi 12 tys. zł brutto.