Bytów: Ważą się dalsze losy PKS
Starosta bytowski chce, aby na czwartkowej sesji radni upoważnili zarząd powiatu do złożenia wniosku o przejęcie miejscowego PKS-u. Komunalizacja nie podoba się prezesowi firmy i części załogi.
Przyszedł czas na rozstrzygnięcia dotyczące Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej w Bytowie. Firma jest jednoosobową spółką Skarbu Państwa. I albo zostanie sprzedana prywatnemu inwestorowi albo nieodpłatnie większościowy pakiet przejmie powiat.
Starostwo jest w wyraźnej ofensywie. To powoduje napięcia na linii powiat – prezes PKS-u. Ten ostatni chciałby, aby zakład kupił większy prywatny przewoźnik.
Zarząd powiatu przyjął już uchwałę o wystąpienie na sesji z wnioskiem o upoważnienie do negocjacji z ministrem skarbu w sprawie komunalizacji PKS-u. Kilka dni temu starosta bytowski spotkał się z przedstawicielami czterech związków zawodowych działających w PKS-ie. Jacek Żmuda-Trzebiatowski przekonywał ich do komunalizacji firmy.
Przedstawiłem argumenty za przejęciem PKS-u przez powiat. Myślę, że wyjaśniliśmy wiele wątpliwości – mówi Żmuda-Trzebiatowski. Związkowcy są podzieleni co do komunalizacji zakładu. – Mamy za mało danych. Trudno dzisiaj powiedzieć, które rozwiązanie jest lepsze – oświadcza Andrzej Wolski z zakładowej Solidarności. – Niech nas weźmie powiat. Chociaż nie będzie zwolnień – twierdzi kierowca autobusu z Bytowa.
– Planujemy przejęcie 85 procent udziałów. 15 procent przypadłoby załodze – mówi starosta. – Miesiące temu przeprowadziłem rozmowy w ministerstwie. Resort jest przychylny naszym planom. PKS to strategiczna firma w powiecie, dlatego zależy nam, aby mieć na nią wpływ. Z jej usług codziennie korzystają setki naszych mieszkańców.
Po uchwale starosta zamierza od razu pojechać do ministerstwa skarbu i złożyć wniosek o komunalizację. – Liczę też, że w końcu otrzymany dane dotyczące kondycji przedsiębiorstwa, bo do tej pory prezes PKS ich nam nie udostępnił, zasłaniając się tajemnicą handlową – oznajmia Żmuda-Trzebiatowski, nie ukrywając że stosunki z prezesem są napięte.
Adam Treder, prezes PKS-u, nie przyszedł na ostatnie spotkanie ze starostą i związkowcami. – Jestem na urlopie. Niech starosta organizuje spotkania w swoim urlopie – docina Treder.
Związkowcy donieśli staroście, że prezes chce sprzedać część majątku zakładu. – Niech się z tym wstrzyma. Takie działanie tuż przed komunalizacją nie powinno mieć miejsca – mówi Krzysztof Sławski, wicestarosta bytowski.
– Chcę sprzedać nieruchomość w Miastku, przy dworcu PKP, która dzierżawiona była na punkt RTV. Nie wiem, o co takie halo – oświadcza Treder. Prezes podtrzymuje swoje stanowisko, że dla firmy najlepsze byłoby pozyskanie bogatego inwestora, a nie biednego powiatu.
Czy zadłużone po uszy starostwo będzie stać, aby dokapitalizować PKS? – Najpierw musimy dobrze zapoznać się z sytuacją ekonomiczną zakładu – odpowiada wymijająco starosta. W bytowskim PKS-ie pracuje ponad dwieście osób.