Bytów: Dyrektor bez konkursu
Leszek Waszkiewicz, polityk związany z rządzącą powiatem bytowskim Platformą Obywatelską, zostanie na stanowisku prezesa spółki PKS przez kolejne cztery lata. Politycy opozycji są zbulwersowani, bo prezes został wybrany z pominięciem konkursu. Starostwo, które jest głównym udziałowcem spółki, broni się chęcią sprawdzenia jego umiejętności – pisze Dziennik Bałtycki.
– Rada nadzorcza, po konsultacjach z nami, uznała, że konkurs nie będzie konieczny. Pan Waszkiewicz przepracował w tej firmie dopiero rok. To za mało, by rozliczyć go z działalności. Postanowiliśmy pozostawić prowadzenie przedsiębiorstwa w jego rękach, by po czterech latach móc go rozliczyć – tłumaczy Jacek Żmuda-Trzebiatowski, starosta bytowski.
Waszkiewicz był wiceburmistrzem Bytowa. Dobrze płatną funkcję szefa PKS (12 tys. zł brutto) objął po wygraniu konkursu, gdy powiat przejął spółkę PKS. Powierzono mu ją na rok, do końca ubiegłej kadencji. 1 lipca tego roku Waszkiewicza wybrano na kolejne cztery lata. Decyzja ta nie została nagłośniona, dlatego dopiero teraz zaczęła budzić kontrowersje. Opozycja twierdzi, że to nominacja partyjna.
– Podejrzewałem, że konkursu nie będzie – mówi radny Wojciech Duda. – Na najbliższej sesji zapytam o tę i podobne sprawy. Chodzi mi o zwolnienie naczelnika Krzysztofa Wirkusa, który jest powiązany z PSL, czy brak reakcji w sprawie dyrektora bytowskiego 'ekonoma’, który złamał dyscyplinę finansową i nic go za to nie spotkało, a sympatyzuje z PO. Czy nie są to polityczne zagrywki? Platforma pokazuje swoją prorodzinną i propartyjną politykę – ocenia Duda.
Opozycjonista twierdzi, że pod rządami Waszkiewicza kondycja spółki nie jest dobra. – Jeszcze kilka lat i PKS upadnie – prognozuje radny.
Prezes Waszkiewicz jest dobrej myśli. – Wprawdzie są trudności i spadek dochodów, ale powodem jest wzrost cen paliw i spadek liczby pasażerów – wyjaśnia. – Robimy wszystko, by szukać zysków gdzie indziej, m.in. inwestujemy w stacje paliw i warsztat naprawczy.