Bydgoszcz: Strajk MZK był nielegalny
Bydgoska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie strajku w Miejskich Zakładach Komunikacyjnych. Na razie nie wiadomo, komu zostaną postawione zarzuty. – Rozważamy jeszcze kwestię odpowiedzialności osób biorących udział w strajku oraz ludzi, którzy go zorganizowali – mówi Włodzimierz Marszałkowski, zastępca szefa prokuratury Bydgoszcz-Północ. – Decyzję podejmiemy w ciągu kilku dni. Pracownicy MZK strajkowali w styczniu tego roku. Kilka osób głodowało, jedna z nich trafiła nawet do szpitala. Przez dwie godziny w mieście nie jeździły autobusy i tramwaje. W ten sposób związkowcy żądali dymisji prezesa MZK Witolda Dębickiego, który ich zdaniem działał na szkodę firmy. Pracownicy twierdzili, że celowo zawyżył cenę w przetargu na linię nr 69, żeby go przegrać, oraz sprzedał autobusy konkurencyjnej firmie na niekorzystnych zasadach. Dębicki stracił posadę i strajk został przerwany, ale władze miasta doniosły do prokuratury, że protest był nielegalny. Policja natychmiast przesłuchała Andrzeja Arndta, przewodniczącego Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej oraz uczestników strajku. Zabezpieczono też firmowe dokumenty. Po miesięcznej analizie wszystkich tych materiałów prokuratura uznała, że są podstawy, aby wszcząć śledztwo.