Najnowsze w Infoship
Brakuje najnowszych.

Bydgoszcz: Kierowcy zostawiają autobusy

infobus
09.07.2006 10:25

MZK i PKS mają problem ze znalezieniem ludzi do pracy. Nie ma chętnych do prowadzenia autobusów. Czy z powodu wyjazdów polskich kierowców do Irlandii i Wielkiej Brytanii będziemy dłużej czekać na przystankach? –zastanawia się Gazeta Wyborcza. O dobrego kierowcę autobusu jest coraz trudniej – zgodnie przyznają przedstawiciele MZK i PKS. Kłopot jest tym większy, że z tygodnia na tydzień z pracy u polskich przewoźników odchodzi coraz więcej osób. – Właściwie nie ma tygodnia, żeby jedna czy dwie osoby nie składały wypowiedzenia w trybie natychmiastowym – mówi Wojciech Dziuba, zastępca dyrektora PKS. – Z okna w moim biurze codziennie widzę co najmniej dziesięć pełnych autokarów, jadących do Wielkiej Brytanii i Irlandii. Wśród pasażerów są w dużej mierze kierowcy. Dlaczego rezygnują? Przedstawiciele przewoźników przyznają, że jest to bardzo ciężka praca. Tym bardziej że w MZK jest mała szansa na zatrudnienie na pełny etat.
– Z powodu czasu funkcjonowania komunikacji miejskiej nie da się tak ustawić dnia pracy. Pierwsi zaczynają pracę o 4 rano, ostatni po północy. Dlatego przyjmujemy kierowców na pół albo trzy czwarte etatu. A to z kolei odbija się na zarobkach. Przy pełnym wymiarze godzin średnio mogą zarobić 2,4 tys. zł brutto. Jednak trzeba odliczyć właśnie te godziny od całego etatu – przyznaje Aleksander Grzybek, zastępca dyrektora Miejskich Zakładów Komunikacyjnych. Z pracy w tej firmie od początku roku odeszło ponad dziesięć osób. Co to oznacza dla pasażerów? Żeby autobusy kursowały punktualnie, pozostali zatrudnieni kierowcy muszą brać nadgodziny. Jeszcze gorzej jest w PKS. – Jeżeli tak dalej pójdzie, nie mogę wykluczyć, że zacznie dochodzić do opóźnień czy odwołań jakichś kursów, bo nie będzie miał ich kto obsłużyć – mówi dyrektor Dziuba. Próby znalezienia nowych pracowników od kilku miesięcy nie przynoszą rezultatów. Szef PKS przyznaje, że o dobrego kierowcę, który dodatkowo nie wzbudzałby kontrowersji wśród pasażerów, jest coraz trudniej. A do pracy nie może przyjąć osoby, na którą byłyby ciągłe skargi. – Jak ktoś całe życie jeździł na ciężarówce, to potem może mieć kłopoty interpersonalne. Trochę się tego obawiamy – mówi. – Dodatkowo coraz więcej ludzi przychodzi tutaj pracować na kilka miesięcy. U nas się tylko chcą podszkolić, żeby ruszyć na Zachód. Ale kierowcy to niejedyny zawód coraz bardziej poszukiwany przez pracodawców. – Oni nie wiedzą już, co robić, żeby przyciągnąć do siebie pracowników. Nie proponują większych pieniędzy, bo ich na to nie stać, z drugiej strony to właśnie czynnik finansowy ma największe znaczenie przy podjęciu pracy – przyznaje Piotr Gwóźdź, pośrednik pracy w Powiatowym Urzędzie Pracy. Na długiej liście poszukiwanych pracowników są m.in. zawody w branży budowlanej, mechanicznej, kelnerzy, kucharze, sprzedawcy w sklepach spożywczych i mięsnych, fryzjerzy i krawcowe. Szczegóły w Gazecie Wyborczej: http://serwisy.gazeta.pl/wyborcza/1,68586,3467636.html .