Bomba we wrocławskim autobusie! Kierowca bohaterem
Ze wstępnych informacji wynika, że 19 maja we Wrocławiu o godzinie 14.00 doszło do eksplozji pojemnika z saletrą, który znajdował się w autobusie linii 145 – MAN Lion`s City G – należącym do firmy Michalczewski. Na szczęście kierowca w ostatniej chwili zdążył wynieść pojemnik z pojazdu. Dlaczego to zrobił? We Wrocławiu obowiązuje regulamin, z którego wynika, że kierowca autobusu po zauważeniu podejrzanego pakunku, powinien go wynieść z pojazdu. W tej sytuacji ten przepis okazał się skuteczny i uratował pasażerów przed utratą zdrowia, a nawet życia.
Wybuch nastąpił przy skrzyżowaniu ul. Małachowskiego i Kościuszki ? w samym centrum miasta.
Na miejscu jest policja i straż pożarna. W wyniku eksplozji jedna osoba w doznała powierzchownych obrażeń ciała. Udzielono jej pomocy medycznej. Policja wyjaśnia okoliczności zdarzenia.
Lokalne media piszą:
– Kierowca autobusu linii 145 otrzymał informację od pasażerów, że w autobusie znajduje się podejrzany pakunek. Zatrzymał się na przystanku przy ulicy Kościuszki. Wyniósł do na zewnątrz, chwilę potem nastąpił wybuch – powiedział Wirtualnej Polsce kpt. Remigiusz Adamańczyk, rzecznik komendy miejskiej wrocławskiej straży pożarnej.
PRZESIĄDŹ SIĘ NA:
Jak podało TVP Info w pakunku był garnek o pojemności około trzech litrów. Ze wstępnych informacji wynika, że była to bomba domowej roboty, do której budowy wykorzystano saletrę, śruby i metalowe nakrętki.
Autobus, w którym znajdował się pakunek, należał do firmy Michalczewski, świadczącej usługi przewozowe we Wrocławiu na zlecenie MPK Wrocław.
– Wszystkie nasze wozy mają monitoring, nagranie zostało już zabezpieczone przez policję i prokuraturę – tłumaczy w rozmowie z „Gazeta Wrocławską” Aleksandra Michalczewska.
„