Bielsko-Biała/Żywiec: PKS-y przepraszają podróżnych

infobus
11.11.2008 20:37

Kolejną już podwyżkę cen biletów zaserwowały pasażerom Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej w Żywcu i Bielsku-Białej – informuje Dziennik Zachodni. Ludzie zgrzytają zębami, bo przed podwyżką bilety wcale nie były tanie. Jakby tego było mało, to nikt nie raczył ich wcześniej poinformować, iż ceny przejazdów znowu wzrosną.
– Szefowie żywieckiego PKS kpią sobie z klientów. To nie do pomyślenia, żeby w dobie tak potężnej konkurencji na rynku usług przewozowych potajemnie podwyższać ceny biletów – grzmi Anna Chwałat, mieszkanka Żywca, która codziennie dojeżdża do pracy autobusem.
W żywieckim PKS już w październiku podrożały przejazdy jednorazowe, natomiast od 1 listopada w górę poszły także bilety miesięczne. – Podwyżka wyniosła 10 procent – informuje Zenon Semla, zastępca kierownika przewozów w żywieckim przedsiębiorstwie.
W przypadku biletów jednorazowych droższe są one wszędzie tam, gdzie obowiązywały do tej pory tzw. ulgi handlowe. Wprawdzie taryfy nie uległy zmianie, ale zmniejszyły się ulgi, a więc ceny biletów automatycznie wzrosły. Dotyczy to aż 24 linii. Bez zmian pozostały m.in. przejazdy studenckie na trasach dalekobieżnych pomiędzy Żywcem, a Krakowem i Katowicami.
– Zdziwiłem się, gdy kierowca zażądał ode mnie o prawie 50 groszy więcej za przejazd. To nie była miła informacja. I to nie jest w porządku wprowadzać od razu tak dużą podwyżkę – skarży się Piotr Salachna z Węgierskiej Górki.
Innych pasażerów bardziej niż sama podwyżka oburza fakt, że nikt nie uprzedził podróżnych o wzroście cen biletów. Kamil Rybarski z Żabnicy podkreśla, że w autobusach próżno by szukać choćby wzmianki na ten temat. Zenon Semla przyznaje, że faktycznie w autobusach nie umieszczali informacji o podwyżkach. – Weźmiemy te sugestie pod uwagę przy następnych zmianach. Natomiast na dworcu aż w trzech miejscach wywieszona została karteczka o podwyżce cen biletów – zapewnia Semla.
Niespodziewaną podwyżkę cen biletów wprowadził także bielski PKS. Teraz za przejazd na wszystkich liniach trzeba zapłacić od 5 do nawet 12 procent więcej. Podróżnych ubywa, więc przewoźnicy podnoszą ceny. W efekcie np. na trasie z Bielska-Białej do Kęty można zapłacić u różnych przewoźników za bilet od 10 groszy do 3 zł więcej. – Niestety, koszty funkcjonowania firmy rosną, a to przekłada się bezpośrednio na cenę biletu – tłumaczy wiceprezes bielskiego przedsiębiorstwa komunikacyjnego Marek Małacha. – Mamy nadzieję, że skala podwyżki nie jest aż duża i podróżni tego nie odczują – dodaje Małacha.
Pasażerowie odjeżdżający z Bielska-Białej, podobnie jak ci z Żywca, mają pretensje, że nikt nie poinformował ich o zmianach. Bielszczanka Ewa Glajcar nie widziała nigdzie wywieszki, że ceny wzrosną.
– Była informacja przy kasach i stanowiskach. Mamy jednak świadomość, że może nie do wszystkich ona dotarła za co możemy jedynie podróżnych przeprosić – podsumowuje Małacha. Przypomnijmy, że niedawno mieszkańcy powiatu bielskiego oraz turyści korzystający z publicznej komunikacji autobusowej też mają powody do narzekań. Bielski PKS zlikwidowało 150 niedzielnych i świątecznych kursów w różne zakątki Podbeskidzia, a także województwa małopolskiego. Dyrekcja tłumaczyła, że nie miała wyjścia, bo kursy te były nierentowne. Link do źródła: http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/920372.html .