Białystok: Białostoczanie przeciwni megapodwyżce cen biletów
Po zapowiedzi wzrostu cen biletów miesięcznych – To jest skandal! Tak wysoka podwyżka! – oburza się na forum 'Porannego”Ula. – A co, może Białystok to Warszawa? Bo sądząc po proponowanych cenach biletów, to tak. Też jestem oburzona podwyżką biletów – dodaje 'białostoczanka”. – Za co tu płacić? Za brudne i niewygodne autobusy? Co do biletów 24-godzinnych i weekendowych, to może i dobry pomysł, ale trochę za drogi. Powinny kosztować około 3-6 złotych, ale nie aż 8 złotych! Za co takie ceny? Tak mieszkańcy zareagowali na informację o zaplanowanych przez miasto wysokich podwyżkach cen za najpopularniejsze bilety miesięczne. Przypomnijmy, że jeśli radni poprą ten pomysł, od kwietnia za niektóre z nich trzeba będzie płacić nawet 20 złotych więcej.
Władze miasta tłumaczą, że ceny biletów w Białymstoku nie rosły od 2005 roku i są najniższe w Polsce. A potrzebne są pieniądze na zakup nowych autobusów. Ale białostoczanie zareagowali na te plany nerwowo. – Za co płacić takie ceny? Za bilet na brudne, śmierdzące, stojące w korkach i zatłoczone autobusy jeżdżące do godziny 23 (czyli od 23 do 5 na bilecie 24-godzinnym podróżuję pieszo)? – wylicza jeden z internautów. – Za chamstwo kierowców i ich przyjętą modę na nieotwieranie przednich drzwi dla wsiadających, a jedynie dla wysiadających? Za zmarzniętych ludzi na pętlach autobusowych, czekających po kilka, kilkanaście minut na mrozie aż kierowcy łaskawie wpuszczą ich do środka?
Nagłe podwyżkowe plany magistratu zaskoczyły też nieco radnych. Lewica przyznaje, że od strony ekonomicznej jakaś podwyżka jest uzasadniona, ale…
– Pieniądze na nowe autobusy można zdobyć w inny sposób, niekoniecznie przez podwyżki – uważa Wiesław Kobyliński z LiD. – Boję się, że znów gdzieś się rozejdą. Chyba nie to jest celem tej ekipy, by za każdym razem sięgała do kieszeni mieszkańców.
Przeciwna podwyżce jest opozycja. – Uderza w najbiedniejszych biało¬stoczan: emerytów, rencistów, studentów, którzy najwięcej jeżdżą autobusami – mówi Rafał Rudnicki z PiS. – Należałoby raczej poszukać oszczędności w spółkach komunikacyjnych, np. w wydatkach na promocję. Polityczne zaplecze prezydenta broni podwyżki. Ale z zastrzeżeniami.
– Jest ona uzasadniona, bo jeżeli nie dołożymy się wszyscy, to żadnych szans na lepsze autobusy nie będzie – mówi Filip Tagil z PO. I zaraz dodaje: – To niemała podwyżka, zwłaszcza tam, gdzie w rodzinie kilka osób korzysta z biletów. Dlatego zwrócimy prezydentowi uwagę, aby poprzez pomoc społeczną wesprzeć te osoby, których nie będzie stać na drogie bilety.