Białystok: Będzie remont dworca PKS
– To dobra wiadomość – uważa Agata Skorupska, handlująca na dworcu zabawkami. – Jak na podwórzu wieje, to tutaj jest przeraźliwie zimno, marzniemy. Proszę zapytać innych. Te wielkie okna są nieszczelne, bywa, że z nich cieknie.
Jeszcze bardziej zadowoleni są podróżni, na przykład Elwira Safińska z Knyszyna, która przyjechała wczoraj do Białegostoku z kilkumiesięcznym synkiem do lekarza.
– Mam jeszcze pół godziny do autobusu i nie mam gdzie się tutaj podziać ani schować. Wszędzie przeciągi, a mały jest przeziębiony. Dużo pijanych, brudno, obskurnie – denerwuje się. – Nie ma nawet baru, w którym można przysiąść na herbatę. Chyba pójdę na dworzec kolejowy. Przecież dworzec powinien być wizytówką miasta. Ten na pewno nie jest.
Inni podróżni też są zdania, że już czas najwyższy na remont. Chcieliby, żeby odnowiony budynek był przytulniejszy i czystszy. Liczą, że zostanie trochę uporządkowana przydworcowa mała gastronomia.
Przedsiębiorstwo zamawia już fachowe ekspertyzy. W pierwszej kolejności zamierza zająć się tym, co najbardziej straszy, czyli wymianą okien tworzących ściany budynku i ich skorodowanych konstrukcji.
PRZESIĄDŹ SIĘ NA:
– Marzy nam się, aby dworcowi nadać trochę nowocześniejszy, bardziej estetyczny wygląd, ale problemem są oczywiście pieniądze – mówi dyrektor Stepaniuk. – Remont będzie kosztował na pewno grubo ponad milion złotych.
PKS Białystok to spółka akcyjna wyłącznie z udziałem skarbu państwa. Na dotację z resortu skarbu nie ma co liczyć. Ani miasto, ani województwo nie są zainteresowane doinwestowaniem nie swojej firmy.
Na modernizację PKS musi więc zarobić sama: przewozami i reklamami.