Bełchatów: MZK wciąż bez planu ratunkowego… i bez kilku linii

infobus
30.09.2008 12:29

Ma być osiem linii. Miesięcznie autobusy przejadą od 440 do 460 tys. km. W godzinach szczytu będą jeździć częściej, a kursy, które przewożą powietrze, trzeba ograniczyć – pisze Dziennik Łódzki. To założenia dokumentu opracowanego przez zespół prezydencki. Myślano nad nim dwa miesiące. Ma być podstawą do ratowania Miejskich Zakładów Komunikacji w Bełchatowie. Sytuacja spółki jest, delikatnie mówiąc, fatalna.
Tylko do końca lipca tegoroczne straty spółki wyniosły prawie pół miliona. Już wiadomo, że w samym sierpniu sięgnęły około 70 tys. zł. Dla porównania, w całym 2007 roku było 421 tys. zł strat. Gdyby nie to, że właśnie taką kwotą miasto miesiąc temu zasiliło kapitał spółki, zakład już mógłby ogłaszać upadłość.
Gdy na początku wakacji ówczesny prezes MZK zaczął bić na alarm, powstała koncepcja błyskawicznego ratowania emzetek. Miał być prawdziwy 'blitzkrieg’. Do końca lipca swe propozycje miał przedstawić prezes MZK, potem do akcji miał wkroczyć zespół prezydencki. W sierpniu radni mieli poznać konkrety, czyli plan, za ile i jak ratowany będzie zakład.
Tymczasem mija wrzesień, a planu jak nie było, tak nie ma. Dokument opracowany przez ośmioosobowy zespół to, jak się okazuje, tyko 'wnioski z diagnozy’. A i to niepełne, bo prace nadal będą trwać.
Rozczarowania nie ukrywa Paweł Rutkowski, prezes bełchatowskiego MZK. – My mieliśmy realizować wszystko, co w tym planie się znajduje – przypomina postanowienia sprzed kilkunastu tygodni. – Okazuje się, że jednak nie. Dano nam tylko jakieś wskazówki, przedział kilometrów, to że mamy jeździć tylko po mieście. Powiem szczerze, przetworzono tylko nasze dane. Oczekiwałem czegoś więcej.
Spotkanie zespołu prezydenckiego i przedstawicieli spółki planowane jest na środę. Teraz do Rutkowskiego należy kolejny ruch. On też będzie musiał opracować plan działań, które MZK uratują oraz harmonogram wprowadzania tych zmian. Ma to robić, rzecz jasna, na podstawie wskazówek z raportu. Na kiedy taki plan będzie gotowy i czy radni zdążą się z nim zapoznać w październiku, tego nikt przewidzieć nie potrafi.
Nie czekając na ustalenia zespołu, projekt uchwały taryf dla bełchatowskiego MZK, łącznie z systemem ulg, przygotował przewodniczący miejskiej rady Włodzimierz Kuliński. Jak mówi, posiłkował się tu praktykami stosowanymi przez inne miasta. Trzeba jeszcze sprawdzić, jakie konsekwencje finansowe przyniósłby taki system.
Tymczasem zmiany w MZK na własnej skórze już odczuwają mieszkańcy. Za dwa dni z rozkładów znikają linie do Piotrkowa (nr 22), Zelowa (nr 8), Nowego Janowa (nr 9), a linia nr 1 będzie jeździć tylko w granicach miasta. Pojawi się za to 'dziewiątka,’ kursująca na trasie Binków – Armii Krajowej-Wojska Polskiego-Czapliniecka – szpital.
Bełchatowian, którzy dotąd często korzystali z emzetek, to nie wzrusza. Są zniechęceni. – Na MZK już trudno liczyć – mówi Bożena Szczepańska. – Nie jestem pewna, czy autobus, na który wychodzę, jeszcze kursuje. Przyjedzie, wsiadam. A nie, to zaraz będzie prywatny busik. Jest pewniejszy.