30 lat rzeszowskich peerek

infobus
24.03.2009 23:52
Autobusy Jelcz PR110 wożą już kilka pokoleń rzeszowian. 20 marca minęło 30 lat od wpisania do księgi inwentarzowej Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Rzeszowie pierwszych 5 autobusów Jelcz PR110U. W 1979 r. nikt chyba nie przypuszczał, że autobusy określane wówczas jako “wielkopojemne”i popularnie nazywane “berlietami”staną się aż na kilka dziesięcioleci stałym elementem rzeszowskiego pejzażu.
Kolejne 6 wozów dostarczono szybko, bo w maju 1979 r. Pierwsze 11 autobusów miało numery taborowe od 349 do 359. Po tych dostawach MPK kontynuowało jeszcze zakup Autosanów H9-35 i kolejne nowe Jelcze (nr tab. 369-374) pojawiły się w Rzeszowie w lutym 1980 r. Od 1981 r. przez kilka kolejnych lat miejski przewoźnik kupował już tylko autobusy typu PR110. MPK nabyło też 2 turystyczne Jelcze PR110IL (435 i 436), z których faktycznie tylko jeden był przez pewien czas eksploatowany.
Jedna z rzeszowskich peerek
Mimo ogólnego kryzysu początku lat 80 i okresu stanu wojennego MPK kupowało do kilkudziesięciu (!) nowych autobusów rocznie. Np. w ciężkim 1981 aż 40. Ten rekord powtórzono później w 1985 r. Od 1983 r. wersję PR110U zastąpiła w dostawach nowsza odmiana PR110M.
Wkrótce kupowane sukcesywnie “Berliety”zastąpiły wycofywane Jelcze Mex 272 i 021 oraz Autosany H9. W przeciwieństwie do innych miast, do MPK Rzeszów nie trafiły węgierskie Ikarusy. Popularności nie zdobyły także budowane na podwoziu Ikarusa Jelcze M11. Jednym wyjątkiem był zakup w 1986 r. 8 sztuk tego modelu, ale potem nadal kontynuowano dostawy “peerek”. Ostatnie wozy (609-615) dotarły do Rzeszowa w 1991 r. W tym samym roku do MPK trafiły używane autobusy Volvo z Goeteborga, a rok później zmodernizowany PR110 czyli Jelcz 120M kończąc pewną epokę.
Wcześniej, w 1988 r. skasowano pierwszy egzemplarz pochodzący z 1979 r. – wóz 351. Lata 1989-1991 to okres zmiany ustroju, kryzysu gospodarczego i ograniczania ilości kursów. W ślad za tym nastąpiły wówczas dość liczne kasacje najstarszych autobusów. Od tego czasu liczba Jelczy PR110 sukcesywnie maleje. Wzrasta za to okres ich użytkowania. O ile pierwszy egzemplarz skasowano po 9 latach, to obecnie w normalnej komunikacji są używane egzemplarze nawet 27-letnie. I nadal są w dobrym stanie. Oczywiście po kilku naprawach głównych, wykonywanych zresztą od połowy lat 90-tych w warsztatach MPK. Wcześniej wozy kierowano na naprawy do macierzystych zakładów w Jelczu, a także m.in. do Słupska.
Z czasem większość rzeszowskich “peerek”upodobniła się optycznie do odmiany 120M – w czasie remontów obcięto im charakterystyczną wystającą górną część ściany czołowej pojazdu. Zmieniało się także malowanie. Z dawnego fabrycznego kremowego, białego lub żółtego z czerwonym pasem dookoła na obecne żółto-czerwone, zbliżone do malowania warszawskich autobusów.
Łącznie przez rzeszowskie MPK przewinęło się 242 egzemplarze miejskich odmian U i M Jelcza PR110. Obecnie w eksploatacji nadal pozostaje około 70 tych wozów (na ponad 190 sztuk wszystkich). To wciąż największa liczba eksploatowanych autobusów tego modelu wśród polskich przedsiębiorstw komunikacji miejskiej.
– I nadal będziemy je użytkować – nie kryje Krzysztof Chojnacki, prezes MPK. – W tej chwili nie stać nas na kupno nowego taboru. Stare jelcze będziemy eksploatować aż do zużycia, kierując je już tylko na bieżące naprawy.
Jedna z rzeszowskich peerek
W ubiegłym roku skasowano Jelcza nr 424, ostatni jeżdżący autobus z 1981 r. Najstarsze jeżdżące teraz w MPK “peerki”są z 1982 r., ale dzięki wielu remontom nie odróżniają się od młodszych egzemplarzy. Najstarszy z aktualnie używanych wozów o numerze 432 kilka lat temu został przebudowany na wóz warsztatowy, wykorzystywany m.in. przy ustawianiu wiat przystankowych. Wcześniej jako pogotowie techniczne używano wóz nr 404.
Wszystko wskazuje na to, że Jelcze PR110 będą używane w Rzeszowie jeszcze przez kilka lat. Chociaż następców jeszcze nie widać, jak zapowiada prezes Chojnacki, najbardziej zużyte Jelcze będą jednak wycofywane. – Bez uszczerbku dla obsługi linii możemy skasować 10 sztuk – mówi.
Nadzieję na odnowę taboru rzeszowskiej komunikacji miejskiej daje finansowany w 85 proc. z środków unijnego Programu Rozwój Polski Wschodniej projekt pn. “Budowa systemu integrującego transport publiczny miasta Rzeszowa i okolic”warty 305 mln zł. Przewiduje on m.in. zakup przez miasto kilkudziesięciu ekologicznych autobusów. Na razie miasto rozpisało przetarg na wykonawcę studium wykonalności całego projektu.
– Będzie to cały kompleks opracowań związanych z realizacją projektu – tłumaczy Stanisława Bęben, dyrektor Wydziału Pozyskiwania Funduszy Urzędu Miasta Rzeszowa.
Firma, która wygra przetarg będzie musiała m.in. wykonać pomiary ruchu i analizy przepływów potoków pasażerskich. Jej zadaniem będzie także określenie ilości autobusów zakupionych w ramach programu pod względem pojemności. Na przygotowanie studium będzie miała 320 dni.
Później projekt musi być zatwierdzony w Brukseli. Nastąpi to w przyszłym roku. Kiedy więc można spodziewać się pierwszych nowych autobusów? – Zapewne w 2011 r. – mówi dyrektor Bęben. Nie wiadomo czy trafią one do MPK. Zgodnie z obowiązującymi przepisami miasto nie będzie mogło jako właściciel pojazdów przekazać ich bezpośrednio do eksploatacji należącej do siebie komunalnej spółce. Prawdopodobnie przewoźnik eksploatujący nowe autobusy zostanie wyłoniony w drodze przetargu. – Nie ukrywam, że liczymy, iż to będziemy jednak my – mówi prezes Chojnacki.
Propozycje rozstrzygnięć w tym zakresie mają także znaleźć się we wspomnianym studium wykonalności. Odpowie ono również na pytania związane z zakresem kompetencji i sposobem działania Zarządu Transportu Miejskiego, którego póki co Rzeszów nie ma. Wszystko jednak wskazuje na to, że decyzje w tym zakresie zapadną wcześniej.
– Obowiązek powołania zarządu i tak zostanie nałożony przez ustawę o transporcie publicznym, która wejdzie w życie 1 stycznia 2010 r. – wyjaśnia wiceprezydent Rzeszowa Marek Ustrobiński. – Dlatego musimy się do tego przygotować z wyprzedzeniem.
Nie wiadomo jeszcze jaki wariant funkcjonowania ZTM wybiorą ostatecznie władze miasta. Jedna z propozycji to nie powołanie całkiem nowej jednostki lecz rozszerzenie kompetencji Miejskiego Zarządu Dróg i Zieleni. Rozstrzygnięcie w tej sprawie ma nastąpić w najbliższym czasie.