Najnowsze w Infoship
Brakuje najnowszych.

Wypadek polskiego autobusu na Węgrzech [AKTUALIZACJA]

infobus
09.08.2020 11:00

W wypadku polskiego autokaru na Węgrzech zginęła jedna osoba zginęła, a 34 zostały ranne – poinformował w niedzielę rzecznik Krajowego Pogotowia Ratunkowego Pal Gyoerfi. Do wypadku doszło na autostradzie M5 koło miasta Kiskunfelegyhaza.

Dyżurna rzecznik komendy policji dla komitatu Bacs-Kiskun Adel Vincze-Messzi poinformowała, że w autobusie w chwili wypadku było 46 osób: dwóch kierowców i 44 pasażerów. Na miejscu zginął 35-letni mężczyzna, który znajdował się w przedniej części pojazdu.

Stan trzech osób, które ucierpiały w wypadku, w tym 5-letniego dziecka, jest określany w mediach węgierskich jako ciężki. Taka informację podała m.in. stacja telewizyjna Hir TV.

Zgodnie z informacjami przekazanymi mediom przez rzecznika Krajowego Pogotowia Ratunkowego Pala Gyoerfiego, węgierskie służby ratownicze zareagowały błyskawicznie, kierując do akcji dwa helikoptery i 14 karetek pogotowia. Ranni są wciąż przewożeni do pobliskich szpitali. Gyoerfi zapewnił, że wszyscy pasażerowie i kierowcy będą poddani badaniom, które określą ich stan.

Przyczyny wypadku nie są na razie znane – podkreśla w swym komunikacie węgierska policja.

Do wypadku doszło na M5, która jest jedną z głównych magistrali komunikacyjnych kraju, łączących stolicę kraju Budapeszt z Serbią. Autobus stoczył się do rowu melioracyjnego w pobliżu zjazdu do miasta Kiskunfalegyhaza w komitacie Bacs-Kiskun, w środkowej części Międzyrzecza Dunaju i Cisy.

AKTUALIZACJA: Powrótpasażerów z Węgier zależny od decyzji miejscowych lekarzy

Na razie nie ma decyzji ws. terminu powrotu do krajupasażerów autokaru, który w niedzielę rano uległ tam wypadkowi; zależy onaprzede wszystkim od decyzji lekarzy opiekujących się poszkodowanymi – przekazałPAP organizator wyjazdu.

W niedzielę ok. godz. 6 rano w okolicy miejscowościKiskunfélegyháza na południu Węgier doszło do wypadku autokaru, wiozącegopolskich turystów z Bułgarii do kraju. Jechało nim 46 osób, wśród nich dwóchkierowców. Jeden z pasażerów zginął na miejscu, trzy osoby doznały poważniejszychobrażeń.

Jeszcze w niedzielę po południu na miejsce dotarł innyautokar, mający zabrać do Polski pasażerów, którzy nie doznali poważniejszychran. Do poniedziałkowego poranka nie zapadła jednak decyzja o jego powrocie.

„Nie wiemy, jak lekarze wypuszczą i o której wypuszczą(pasażerów – PAP). (Pasażerowie – PAP) mogą być z powrotem jutro rano – niewiem, naprawdę trudno mi powiedzieć” – przekazał PAP dyrektor i właścicielbielskiego biura podróży Marco, które było organizatorem wyjazdu, Marek Sanetra.

Zapewnił, że osoby, które po wypadku nie zostały wszpitalach, noc spędziły w hotelu, dostały też wyżywienie. „Cały czas jestopieka, ja koordynuję wszystkim, wszystko mają zapewnione. Bezpieczeństwo ludzijest dla mnie najważniejsze” – zaznaczył Sanetra.

Po wypadku Ministerstwo Spraw Zagranicznych podało, żewskutek wypadku jeden z pasażerów zginął, a 24 osoby znalazły się w szpitalu,wśród nich trzy w stanie ciężkim.

W niedzielę wieczorem telewizja węgierska informowała, że namiejscu zmarł 35-letni mężczyzna, który wypadł przez okno i zostałprzygnieciony przez autokar. Jeszcze zanim na miejsce przybyły służbyratownicze, wielu pasażerów samodzielnie wydostało się z pojazdu

Na miejsce skierowano dwa śmigłowce i 14 karetek, aposzkodowanych przewieziono do czterech szpitali: w Kesckemecie, Segedynie,Kiskunhalas i Szentes. Poważniejsze obrażenia odniosły trzy osoby, w tymchłopiec w wieku około 5 lat. Pozostałe 42 osoby też przewożono do szpitali nabadania i obserwację.

Według informacji służb wojewody śląskiego większość zgrupy, która podróżowała autokarem, to mieszkańcy woj. śląskiego, m.in.Bielska-Białej, Tychów i Żywca, a także m.in. kilka osób z Lublina.

Według niedzielnych informacji MSZ poszkodowani zostaliobjęci opieką polskich służb konsularnych: na miejsce zdarzenia udał się KonsulRP w Budapeszcie, był tam też konsul honorowy, który w szpitalu pomagałlekarzom i policji w porozumiewaniu się z poszkodowanymi.

AKTUALIZACJA: Służbywojewody: większość pasażerów po wypadku na Węgrzech nadal w szpitalach

Większość pasażerów autokaru, który w niedzielę rano uległwypadkowi na Węgrzech, nadal przebywa w szpitalach. Przechodzą badania –przekazały w poniedziałek przed południem służby wojewody śląskiego.

Ci, którzy decyzją lekarzy mogą opuścić szpitale, sąprzewożeni do hotelu, przy którym czekają autokary organizatora wyjazdu. Narazie nie wiadomo, czy będą one mogły ruszyć do kraju jeszcze w poniedziałek.

W niedzielę ok. godz. 6 rano w okolicy miejscowościKiskunfélegyháza na południu Węgier doszło do wypadku autokaru, wiozącegopolskich turystów z Bułgarii do kraju. Jechało nim 46 osób, wśród nich dwóchkierowców. Jeden z pasażerów zginął na miejscu, trzy osoby doznałypoważniejszych obrażeń.

W niedzielę po południu na miejsce dotarł inny autokar,mający zabrać do Polski pasażerów, którzy nie doznali poważniejszych ran. Doponiedziałkowego poranka nie zapadła jednak decyzja o jego powrocie.Organizator wyjazdu sygnalizował w porannej rozmowie z PAP, że zależy to przedewszystkim od decyzji węgierskich lekarzy.

Potwierdziła to następnie rzeczniczka wojewody śląskiegoAlina Kucharzewska. „Większość pasażerów nadal jest na miejscuzabezpieczana w szpitalach, w których przechodzą badania. Ci, którzy decyzjąlekarzy mogą opuścić szpital, przewożeni są systematycznie do hotelu” –uściśliła Kucharzewska.

„Tam oczekują też w gotowości autokary organizatorawyjazdu, którymi pasażerowie, mamy nadzieję, będą mogli wrócić jeszcze dziś doPolski” – dodała rzeczniczka wojewody śląskiego. Do czasu powrotu, jakprzekazał PAP dyrektor i właściciel bielskiego biura podróży Marco, które byłoorganizatorem wyjazdu, Marek Sanetra, pasażerowie mają zapewnione hotel iwyżywienie.

Po wypadku Ministerstwo Spraw Zagranicznych informowało, żew jego następstwie jeden z pasażerów zginął, a 24 osoby trafiły do szpitala,wśród nich trzy w stanie ciężkim. W niedzielę wieczorem telewizja węgierskapodała, że na miejscu zmarł 35-letni mężczyzna, który wypadł przez okno izostał przygnieciony przez autokar.

Według relacji telewizji jeszcze zanim na miejsce przybyłysłużby ratownicze, wielu pasażerów samodzielnie wydostało się z pojazdu. Namiejsce skierowano dwa śmigłowce i 14 karetek, a poszkodowanych przewieziono doczterech szpitali: w Kesckemecie, Segedynie, Kiskunhalas i Szentes. Poważniejszeobrażenia odniosły trzy osoby, w tym chłopiec w wieku około 5 lat. Pozostałe 42osoby też przewożono do szpitali na badania i obserwację.

Według informacji służb wojewody śląskiego, większość zgrupy, która podróżowała autokarem, to mieszkańcy woj. śląskiego, m.in.Bielska-Białej, Tychów i Żywca, a także m.in. kilka osób z Lublina.

Według niedzielnych informacji MSZ poszkodowani zostaliobjęci opieką polskich służb konsularnych: na miejsce zdarzenia udał się KonsulRP w Budapeszcie, był tam też konsul honorowy, który w szpitalu pomagałlekarzom i policji w porozumiewaniu się z poszkodowanymi. (PAP)

Aktualizacja 17.08

W kierunku sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym będzie się toczyć śledztwo dotyczące wypadku autokaru z polskimi turystami, który ponad tydzień temu uległ wypadkowi na Węgrzech – przekazała w poniedziałek , 17 sierpnia, prokuratura w Bielsku-Białej, która prowadzi to postępowanie.

9 sierpnia ok. godz. 6 rano na autostradzie M5 w okolicy miejscowości Kiskunfélegyháza na południu Węgier doszło do wypadku autokaru, wiozącego polskich turystów z Bułgarii do kraju. Jechało nim 46 osób, wśród nich dwóch kierowców. Jeden z pasażerów zginął na miejscu, inni trafili do szpitali.

Sprawę – równolegle z kolegami z Węgier – wyjaśniają śledczy z Bielska-Białej, bo to w tym mieście ma siedzibę biuro podróży, które zorganizowało wyjazd. Tamtejsza prokuratura rejonowa wszczęła najpierw postępowanie wyjaśniające, a później rozpoczęła śledztwo.

„W czwartek prokurator rejonowy przekazał tę sprawę do Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej ze względu na charakter tego postępowania. Taka decyzja jest podjęta, śledztwo będzie prowadzone w prokuraturze okręgowej” – powiedziała w poniedziałek PAP rzeczniczka tej jednostki Agnieszka Michulec.

Postępowanie jest prowadzone pod kątem art. 173 par. 3 Kodeksu karnego, czyli sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym. Za takie przestępstwo – jeśli jego skutkiem jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób – może grozić kara od 2 do 12 lat więzienia.

Jak zaznaczyła prokurator, postępowanie jest na wstępnym etapie, swoje śledztwo prowadzą też Węgrzy, którzy mają dostęp do materiału dowodowego związanego bezpośrednio z wypadkiem. „My będziemy to musieli robić w ramach pomocy prawnej albo w oparciu o ich materiały” – wskazała.

W ramach planu polskiego śledztwa zapewne zostaną przesłuchane osoby, które podróżowały tym autokarem. Jak we wtorek informowały służby prasowe wojewody śląskiego, 43 osoby, które jechały autokarem zostały przewiezione do Polski. Transport zapewniła firma organizująca wyjazd. Pod opieką lekarzy Węgrzech pozostały dwie osoby, które doznały w wypadku poważniejszych obrażeń.

Polski autokar z tyską rejestracją z nieustalonych na razie przyczyn zjechał do przyautostradowego rowu. Po wypadku Ministerstwo Spraw Zagranicznych informowało, że w jego następstwie jeden z pasażerów zginął, a 24 osoby trafiły do szpitala, wśród nich trzy były w stanie ciężkim. W niedzielę wieczorem telewizja węgierska podała, że na miejscu zmarł 35-letni mężczyzna, który wypadł przez okno i został przygnieciony przez autokar.

Według relacji telewizji, jeszcze zanim na miejsce przybyły służby ratownicze, wielu pasażerów samodzielnie wydostało się z pojazdu. Na miejsce skierowano dwa śmigłowce i 14 karetek, a poszkodowanych przewieziono do czterech szpitali: w Kesckemecie, Segedynie, Kiskunhalas i Szentes. Poważniejsze obrażenia odniosły trzy osoby, w tym chłopiec w wieku około 5 lat. Pozostałe 42 osoby też przewieziono do szpitali na badania i obserwację.

Według informacji służb wojewody śląskiego, większość z grupy, która podróżowała autokarem, to mieszkańcy woj. śląskiego, m.in. Bielska-Białej, Tychów i Żywca, a także m.in. kilka osób z Lublina. (PAP)