Tajemnicza solówka złapana w Skandynawii. MAN?
W Skandynawii niedawno sfotografowano nieznany prototypautobusu. Portale Omnibusz z Węgier oraz niemiecki OMNIBUSREVUE twierdzą, że topierwszy pojazd z nowej odsłony miejskiej oferty MANa. Jeśli przyjąć to za pewnikto wychodzi na to, że następca Lionsa City będzie pewną rewolucją w stosunkudo poprzednika.
MAN już jakiś czas temu deklarował, że między 2017 a2018 rokiem planuje premierę nowej rodziny autobusów miejskich. Producent niezdradzał jednak szczegółów w zakresie założeń, którymi będzie się kierował naetapie projektowania i wdrażania nowej serii. Rąbka tajemnicy zdają się uchylaćzdjęcia, które popełniono gdzieś w Skandynawii.
Widać na nich prototyp miejskiego autobusu klasymaxi. Pojazd jest ewidentnie niewykończony, co oznacza, że jego projektancizostawili sobie jeszcze furtkę do pewnych poprawek. W oczy rzucają się takżekable, które sugerują, że jest on wyposażony w oprzyrządowanie, które masprawdzić jego właściwości jezdne oraz zachowania poszczególnych elementów.Widać także, że jest to autobus z silnikiem stojącym. Ponadto nie sposób niezauważyć, że konstrukcja posiada niezależną przednią oś ZF RL75EC. W zasadziejedynym elementem, który wprost mógłby sugerować, że to nowa konstrukcja MAN sąprzednie reflektory.
PRZESIĄDŹ SIĘ NA:
Zdaniem Omnibusza oraz OMNIBUSREVUE obecny kształtomawianego prototypu wprost sugeruje, że to produkt MANa. Portale powołują sięna pewne deklaracje producenta „lwów”, w których zapewniał, że nowaseria miejskich autobusów będzie jeszcze bardziej dopasowana do oczekiwańklientów. Ma temu służyć redukcja masy,zastosowanie nowych rozwiązań m.in. w postaci niezależnej przedniej osi, atakże pewne zmiany w układzie nadwozia. Teostatnie mają skutkować ograniczeniem kosztów na etapie produkcji autobusu.
Czy jednak są to wystarczające przesłanki, by uznaćomawiany pojazd za głęboki prototyp miejskiego pojazdu maxi , który ma być następcąLionsów City? Sytuacja jest rozwojowa i z pewnością z biegiem czasu corazwięcej będzie stawało się jasne. Na razie nie pozostaje nic innego jak tylkoobserwować dalszy rozwój wypadków. My jednak na tym etapie nie będziemy twardoobstawiali za przypuszczeniami naszych węgierskich i niemieckich kolegów.
„