Lublin: MPK chce, żebyśmy je lubili
Prezes MPK Krzysztof Mikuła uznał, że wizerunek jego firmy jest negatywny. Ma się to zmienić. Znamy to niemal wszyscy: poranne oczekiwanie na autobus, który się spóźnia, a my razem z nim do pracy, szkoły czy na zajęcia na uczelni. Gdy już autobus przyjeżdża, to kierowca nie kryje znużenia i sprawia wrażenie, że sprzedaje bilet z łaski. Jeśli spóźnialski pasażer dobiega do przystanku, to kierowca ani myśli na niego zaczekać. Ci, co zdążyli na pojazd, tłuką się we wnętrzu zdezelowanego gruchota. Wszyscy myślą: tyle płacimy za bilety, a tu już się mówi o tym, że ich ceny wzrosną. Za co?
Takie sytuacje, jakich w Lublinie codziennie zdarza się mnóstwo, kształtują wizerunek MPK – firmy, która ledwo funkcjonuje i sprawia wrażenie, że to pasażerowie są dla niej, a nie przewoźnik dla nich. Teraz ma się to skończyć. Miejski przewoźnik ma stać się firmą przejrzystą i otwartą.
– W dziedzinie kształtowania wizerunku, w komunikacji z pasażerami, a nawet z własnymi pracownikami MPK ma 20 lat zaniedbań. Żadnego z poprzednich prezesów firmy to nie interesowało – mówi Andrzej Koziara z kancelarii doradczej Synergia, która ma zmienić postrzeganie miejskiego przewoźnika w naszych oczach. Specjaliści z Synergii przystąpili do pracy w lutym. Co do tej pory udało im się zrobić?
– Tworzymy strategię komunikacyjną dla MPK. Prezes Mikuła chce, aby firma była otwarta wobec pasażerów – twierdzi Koziara, dodając, że niedawna informacja o wprowadzaniu przez MPK wraz Mennicą Polską biletu elektronicznego była opracowana według rad kancelarii Synergia.
– Spodziewaliśmy się, że wieść o zamiarach wprowadzenia biletu elektronicznego wywoła obawy pasażerów. Prezes wysłał jasny sygnał, że nie będzie podwyżek cen biletu – mówi Koziara. Jednak nadal wizerunkowi MPK najbardziej szkodzi zdezelowany tabor i niemili, a czasem chamscy kierowcy i kontrolerzy.
– Nie da się zmienić wszystkiego w jeden dzień. Kierowcy są tylko ludźmi i czasem są zmęczeni, zestresowani. Stąd takie sytuacje. Ale może trzeba im powtórzyć nie raz, dwa, tylko trzy razy, żeby do nich dochodziło – uważa Koziara.
Po co zaś kancelaria doradcza przy kontaktach na linii zarząd MPK – pracownicy firmy? – Żeby doły wiedziały, co góra zamierza i odwrotnie – wyjaśniają w kancelarii Synergia.
Ile Synergia zarobi na współpracy z MPK? Koziara zasłania się tajemnicą handlową. – Każda praca się opłaca – mówi jedynie.