Witamy na stronie Transinfo.pl Nie widzisz tego artykułu, bo blokujesz reklamy, korzystając z Adblocka. Oto co możesz zrobić: Wypróbuj subskrypcję TransInfo.pl (już od 15 zł za rok), która ograniczy Ci reklamy i nie zobaczysz tego komunikatu Już subskrybujesz TransInfo.pl? Zaloguj się

Stare autobusy mają swój urok – Zakochał się w ogórkach

infobus
11.09.2007 23:15
Już jako mały chłopiec marzył by mieć kiedyś własny autobus. Po latach spełnił dziecięce postanowienie z nawiązką. Artur Lemański  z Paterka pod Bydgoszczą to właściciel największej w Polsce prywatnej kolekcji „ogórków”czyli popularnych w latach 70 autobusów Jelcz. 
Artur Lemańskiz Paterka pod Bydgoszczą to właściciel największej w Polsce prywatnej kolekcji „ogórków”
Tylu „ogórków”w jednym miejscu, oprócz zlotów miłośników tych specyficznych autobusów, nie sposób łatwo zobaczyć jak Polska długa i szeroka. W całym kraju sprawnych pojazdów tego typu uchowało się zaledwie kilkadziesiąt. W obejściu Artura Lemańskiego sędziwych Jelczy o charakterystycznej dla czasów PRL sylwetce stoi dziewięć. – Choć mają po kilkadziesiąt lat, większość jest na chodzie. Gdy pojawiają się na ulicach wywołują niemałe zdziwienie –chwali się z dumą kolekcjoner. By stworzyć zaczątek prywatnego autobusowego muzeum przemierzył niemal całą Polskę. Nadszarpnięte czasem pojazdy wyszukiwał u prywatnych przewoźników i w obejściach rolników.
Tylu „ogórków”w jednym miejscu, oprócz zlotów miłośników tych specyficznych autobusów, nie sposób łatwo zobaczyć jak Polska długa i szeroka
Oprócz odrestaurowania zawsze stara się poznać historię każdego egzemplarza. To zadanie nie jest łatwe. Dotarcie do dokumentacji sprzed kilkudziesięciu lat przedstawiających historię eksploatacji danego autobusu jest karkołomnym zajęciem. –Gdy autobus został wycofany z eksploatacji lub choćby zmieniał właściciela wszelkie kwity trafiały po prostu na śmietnik. Wiem, że większość moich Jelczy jeździła kiedyś na liniach podmiejskich w PKS-ach. Obsługiwały trasy pod Rybnikiem, Bielsko Białą, Białym Stokiem, Wieruszowem i Białą Piską. Później ich los był przeróżny. Służyły jakiś czas prywatnym przewoźnikom lub marniały odstawione w najdalszy kont zajezdni –zdradza Lemański. W kilku przypadkach udało mu się dokopać do zachowanych cudem dokumentów. –Dla przykładu Jelcz 706 RTO 36 z 1965 roku do 1969 roku był przegubowcem. Jeździł w barwach MZA Warszawa. Miał numer boczny 2078.28.02.72. Trafił potem do Pisza gdzie zmieniono jego nadwozie na 043. Po tej przebudowie  obsługiwał PKS-owskie linie miedzy Piszem i Białą Piską. Dziś wpisany jest już do rejestru zabytków. Jelcz MEX 272 z 1977 roku służył jako ambulans RTG w Bystrej i Bielsku-Białej. Jelcz SHL/706 RTO30 z 1965 roku woził do pracy załogę bydgoskiej firmy Fato. Potem trafił do Urzędu Gminy w Sicienku. Do końca swego transportowego żywota obsługiwał przewozy szkolne. Zdobycie tych informacji wymagało sporo zachodu i czasu.
–Moje Jelcze mają ponad 90 procent oryginalnych części. To się rzadko zdarza –wyjaśniapan Artur
A co urzekło Artura Lemańskiego w „ogórkach”? –Były to toporne wozy ale charakterystyczny opływowy kształt ma nadal swój urok. Połączenie prostoty i niezawodności musi budzić szacunek do dziś. Jelcze dojeżdżały po prostu wszędzie –tłumaczy InfoBusowi. Absolutnie nie liczy się dla niego, że palą ponad trzydzieści litrów paliwa na 100 kilometrów. –Jak wyjeżdżam w trasę odrywam się od rzeczywistości. Dawnej motoryzacji czar w postaci sentymentalnej podróży z czasów młodości kręci też pasażerów. O to chodzi. Ja się bawię dobrze i daje satysfakcje innym –mówi Lemański. Jego autobusy wyjeżdżają w trasę przy okazji przeróżnych motoryzacyjnych imprez w całej Polsce. –Zwykle w wozie nie ma ani jednego wolnego miejsca. Moje „ogóreczki”przyciągają jak magnez –mówi z dumą. Zabytkowe Jelcze z Paterka uczestniczyły w zdjęciach do kilku filmów. Jeździły na planie takich obrazów jak „Mistrz”czy „Fale”Na zlotach starych pojazdów uchodzą za motoryzacyjne rarytasy. –Moje Jelcze mają ponad 90 procent oryginalnych części. To się rzadko zdarza –wyjaśnia pan Artur. O fabryczne podzespoły z roku na rok coraz trudniej. –Poszycia blaszane, podszybia, uszczelki to dziś marzenie ściętej głowy. Trzeba dorabiać. Jeśli coś innego uda się gdzieś namierzyć to ceny powalają. Komplet dętkowych opon to wydatek ponad pięciu tysięcy złotych. Akumulator do „ogórka”kosztuje 800 złotych –wylicza.
Odrestaurowanie Jelcza od podstaw przez specjalistyczną firmę to wydatek rzędu 100 tysięcy złotych
Odrestaurowanie Jelcza od podstaw przez specjalistyczną firmę to wydatek rzędu 100 tysięcy złotych. –O takich pieniądzach mogę tylko pomarzyć. Trzeba było nauczyć się blacharki, mechaniki, szpachlowania i lakierowania. Własnym sumptem wychodzi bez porównania taniej –przekonuje kolekcjoner. W głowie świta mu uruchomienie stałej letniej linii turystycznej. –Jelcze trzeba zachować dla potomnych. Nie pozwolę, by odeszły w zapomniany cień naszej motoryzacyjnej historii –deklaruje Lemański. Jeśli pozwolą kiedyś finanse, pasjonat zamierza utworzyć w podbydgoskim Paterku muzeum z prawdziwego zdarzenie tych niemal kultowych dziś autobusów.